"Czerwień rubinu" jest książką o której ostatnio jest właściwie najgłośniej na blogach z recenzjami książkowymi. Ja kupiłam tą książkę tuż po premierze jednak cały czas jakieś czynniki kazały mi odłożyć ją na dalszy plan. Odkładałam tak i odkładałam, aż wreszcie gdy zobaczyłam, że w internecie pojawiają się już recenzje drugiej części wzięłam się i powiedziałam, że chociaż zacznę czytać i powoli, kilka stron dziennie na przemian z innymi książkami ją za jakiś czas skończę. Chyba nigdy nie wymyśliłam planu który by się bardziej nie powiódł! Usiadłam do Rubinu wczoraj wieczorem, było już grubo po 22 a ja powiedziałam sobie, że przeczytam jakieś 100 stron i położę się spać. Po stu stronach jednak byłam tak nienasycona, tak bardzo chciałam czytać, że dalej i dalej zapoznawałam się z przygodami Gwen i Gideona... nim się obejrzałam było po drugiej w nocy a ja ją skończyłam! Bardzo rzadko zdarza mi się czytać książkę (chociaż tą akurat pożarłam) bez żadnych przerw i to jeszcze łaknąć kolejnej kartki bardziej i bardziej... Ale już dość tego przydługiego wstępu, bo chcę się z wami podzielić swoimi wrażeniami!
Gwendolyn jest w miarę normalną nastolatką z pechem mającą trochę nienormalną rodzinę. Jej kuzynka, Charlotta jak uważają ciotka Glenda i babka, Lady Arista obdarzona genem podróży w czasie. Jest Rubinem. Ostatnią z "szczęśliwej" dwunastki ludzi na świcie potrafiących podróżować w czasie. Wszyscy niecierpliwie wyczekują u niej jakichś mdłości, bólu głowy czy innych objawów związanych z pierwszą podróżą w czasie i gdy owe zaczynają się pojawiać, babka i ciotka Gwen zabierają ją w bezpieczne miejsce aby mieć kontrolę nad tym gdzie się przeniesie, jednak w tym samym czasie kiedy wszyscy zamartwiają się o Charlottę, Gwen idąc po cukierki cytrynowe dla ciotecznej babki wywraca się na chodniku a gdy kolejny raz otwiera oczy jest w tym samym mieście jednak jednocześnie całkiem innym... Gwen przeniosła się w czasie. Wypadek powtarza się jeszcze dwa razy i dopiero po tym trzecim dziewczyna postanawia powiedzieć o niepokojących objawach matce. No i co się okazało? Tego wam nie powiem.
Wszyscy są oburzeni, podnosi się gwar na sali i mało kto chce wierzyć matce Gwen, jednak wszystko wskazuje na to, że tamta ma rację. Teraz Gwendolyn będzie musiała podjąć się tajemniczej misji u boku bardziej doświadczonego, niewiele starszego a także aroganckiego i super-przystojnego Gidona polegającej na podróżach w czasie i pobraniu krwi od wszystkich pozostałych dziesięciu podróżników, aby utworzyć Krąg w drugim chronografie, gdyż pierwszy, z próbkami wszystkich za wyjątkiem Gideona i Gwen kilka lat temu ukradła kuzynka Gwen, Lucy, wraz z partnerem, Paulem i to właśnie ich postać przybierają komplikacje pojawiające się na drodze tamtej dwójki. Dlaczego Lucy i Paul tak bardzo nie chcą aby Krąg został zamknięty? Czy Gwendolyn całkowicie nie wyszkolona poradzi sobie w przeróżnych epokach chociaż na tyle dobrze aby nie wzbudzać podejrzeń. Co się wydarzy pomiędzy nią a Gidonem, czy zmieni swój stosunek do niego lub czy on do niej? Jak to sie wszystko skończy? Na odpowiedź na ostatnie pytanie jeszcze trochę sobie niestety poczekamy.
Książka pisana jest w narracji pierwszoosobowej co zdecydowanie jest plusem (minusów się w tej książce nie dopatrzyłam) bo Gwen jest bardzo ciekawą główną bohaterką nie irytującą i nie rozpaczającą nad swoim biednym losem, mimo, że szczęścia w życiu nie miała. Narracja pozwala nam też o wiele lepiej się z nią utożsamić i ja właśnie tak zrobiłam. Przeżywałam przygody razem z Gwen. Kiedy ona się śmiała, uśmiechałam się i ja, kiedy płakała, płakałam i ja, kiedy się zakochiwała, zakochiwałam się ja. Z każdą kartką coraz bardziej w bohaterach (Gideonie!) i fabule.
Bohaterów w tej książce mamy masę i niemalże każdy ma swoje 5 minut a wszystkich tych bohaterów mamy spisanych na końcu książki podzielonych na "kategorie", m.in. "Przeszłość", "Rodzina Montrose" itp. Kto mi do gustu przypadł najbardziej? Tak naprawdę wiele osób zdobyło u mnie sympatię jednak najbardziej ze wszystkich Gideon. Był typem chłopaka jakich uwielbiam. Miał w sobie nutkę arogancji, czułości i oczywiście był niezłym przystojniakiem. Z każdą kolejną książka w której występuje taki typ chłopaków zadaję sobie pytanie: dlaczego w życiu realnym nie mamy takich ciach zakochujących się w nas od pierwszego wejrzenia? Na drugim miejscu była główna bohaterka, Gwen oraz... jej najlepsza przyjaciółka! Leslie powodowała, że się uśmiechałam. Nastrajała bardzo pozytywnie i powiem, że sama chciałabym mieć tak pomocną przyjaciółkę której mogłabym powiedzieć wszystko. Najbardziej irytowała mnie Charlotta, Ciotka Glenda i... Doktor White. Niemalże czuć było do niego... negatywną energię! Po prostu nie chciałam czytać fragmentów z nim, bo kojarzył mi się z chorym doktorem Frankensteinem zresztą tak samo jak Gwen!
Jestem dość negatywnie nastawiona do naszych zachodnich sąsiadów, Niemców przez to, że zostałam wbrew woli zmuszona do nauki ich języka którego za Chiny nie potrafię zrozumieć, jednak przez tą książkę i "Luciana" zacznę chyba szanować tamtejsze pisaki (jeszcze zobaczymy jak wykaże się Pani Berlitz w "Pożeraczu snów") bo książki od nich są naprawdę rewelacyjne. Planuję jak najszybciej zakupić inną powieść Pani Gier, mianowicie "Z deszczu pod rynnę", bo czytałam o niej bardzo pozytywne opinie. Wierzę, że się nie zawiodę!
Wspomnieć też należałoby o tym, że Czerwień Rubinu, jako pierwsza część trylogii przez co jest tak jakby... wstępem do całej historii jednak też nie do końca. Mamy w tej książce akcję i napięcie ale po prostu jest w niej wszystko dokładnie wytłumaczone z najdrobniejszymi szczegółami jednak nie jest to też zrobione na takiej zasadzie, że nie mamy niczego prócz ciągłych wyjaśnień, reguł i zasad. Wszystkiego w odpowiedniej mierze. I co najważniejsze - mimo wszystkich czynników w książce zdecydowanie nad opisami przeważają dialogi, z czego bardzo się cieszę!

A oto owa rymowanka (po prostu czułam potrzebę aby ją tu umieścić...):
Opal i bursztyn to pierwsza para,
agatu w B głosy, wilka awatara,
duet - solutio! - z akwamarynem,
za nimi z mocą szmaragd z cytrynem,
karneole bliźniacze to Skorpion,
Ósmy jest jadelit, digestion.
W E-dur czarny turmalin pobrzmiewa,
w F blask szafiru jasny olśniewa
i diament, z nimi prawie w rzędzie,
jedenaście i siedem, Lew poznany będzie.
Projectio! Czas płynie strumieniem,
rubin to początek, lecz i zakończenie.
No i chciałabym wam jeszcze zaprezentować zakładki, które są efektem wieczornej nudy ;) Nie są może szczytem graficznych umiejętności, ale mnie satysfakcjonują! : D
* "Na tej chwili wisi wieczność"
Oryginalny tytuł: Rubinrot
Wydawnictwo: Egmont Polska
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 345
Cena det.: 34.99
Druga część "Błękit szafiru" ukaże się w księgarniach nakładem wydawnictwa Egmont 12 października 2011 roku...
... zaś data premiery części trzecie "Zieleń szmaragdu" jest jeszcze nieznana, wiadomo jednak, że będzie miała miejsce w roku 2012.
U mnie też ,,Czerwień rubinu '' leży na półce i czeka na swą kolej, jednak po tak świetnej recenzji szybciutko muszę po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńDobrze, że wstęp taki długi, bo to on najbardziej zachęcił mnie do przeczytania tej książki! Koniecznie dodaję na listę lektur obowiązkowych:)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Czerwień rubinu" podobała mi się, ale także w wielu miejscach denerwowała. Irytowało mnie zachowanie bohaterów.
OdpowiedzUsuńJednak zgodzę się z Tobą - okładka jest cudowna.
Mam ją i czeka grzecznie na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńAh, Czerwień była naprawdę dobra, ale spodziewam się, iż drugi tom będzie jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńŁadne zakładki :D
OdpowiedzUsuńKsiążka faktycznie jest genialna i teraz nie mogę się doczekać, aż zacznę czytać Błękit szafiru. Oprawy serii są genialne, szczególnie ta ostatnia, mmm :P
Ostatnio nieustannie trafiam na recenzje książek pani Kerstin i pojawia się u mnie coraz większy głód by przeczytać część pierwszą. Muszę koniecznie się za nią rozejrzeć, gdy będę w bibliotece. Również podoba mi się to, że dialogi przeważają nad opisami, to naprawdę wygląda na książkę-ideał ;)
OdpowiedzUsuńOżeż Ty, nooo! Teraz mam ochotę przeczytać tą książkę, a nie mogę ;P
OdpowiedzUsuńA zakładki piękne <3
@Tirindeth - mam podobny tok myślenia :D
OdpowiedzUsuń@Monika - bo to JEST książka-ideał ;)
@Agnesja&Ven - dziękuję ;)
@Ven - dlaczegóż to nie możesz :D?
Jak dla mnie śliczne te zakładki. A książka jest boska. Po prostu można się nad nią rozpłynąć. jeśli będę miała jeszcze trochę czasu, to chętnie zapoznam się z nią po raz drugi. Tak żeby sobie przypomnieć, co było w poprzedniej części, zanim sięgnę po drugą, która już w październiku zawita do księgarni i mam nadzieje, że również na mojej półce.
OdpowiedzUsuńKsiazka ideal ? Nie ma opcji zebym jej nie przeczytala
OdpowiedzUsuńHej, nie chcę być niemiła czy coś, ale wygląda na to, że masz taki sam szablon jak ja. Cóż, masz prawo sama kreować wygląd swojego bloga, ale przyznam, że trochę mi to niewygodne.
OdpowiedzUsuńDlatego też prosiłabym żebyś zmieniła szablon.
OdpowiedzUsuńNie czytałam ksiażki, ale tyle czytałam o niej recenzji, że nawet bez czytania wiem o czym jest :) Mimo wszystko ja przeczytam, tylko musze gdzieś dorwać w bibliotece.
OdpowiedzUsuńSuper recenzja, dodaje do obserwowanych :* Buziaki :*
[zaczarowana-biblioteka.blogspot.com]
Zakochałam się w "Czerwieni Rubinu" i czytam ją po raz trzeci. Zapraszam do siebie na przedpremierową recenzje tomu 2 tej serii :)
OdpowiedzUsuńhttp://kessieandbooks.blogspot.com/2011/08/w-bekicie-szafiru.html#comments
A twoje zakładki są przepiękne ! Chciałabym taką jedna !
@Matt - zrobić ci ;D?
OdpowiedzUsuń@Agnesja, szablon zmieniony.
@Cassin - wybacz, ale zbuntowałam się i powiedziałam sobie, że przed przeczytaniem książki nie ruszę ŻADNEJ recenzji drugiej części bo nie chcę wiedzieć co będzie się w niej działo w najmniejszym stopniu ;D Chce być zaskoczona! Co do powtórnego czytania, powiem Ci, ze po skończeniu "Rubinu" miałam ochotę po prostu usiąść i przeczytać ją kolejny raz. A zakładek o takiej tematyce mam zamiar zrobić jeszcze kilka :D Zaprezentuję jak już zrobię :)
Jeszcze nie kupiłam, ale po tyylu pozytywnych recenzjach MUSZĘ to zrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wcześniej jak komentowałam ten post, to zdawało mi się, ze miałaś inny szablon. Na pewno bym to zauważyła... Swój już mam od ponad miesiąca, ale cóż, nie będę się wykłócać :) Dzięki :D Ten jest naprawdę ładny ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o niej. okładki wszystkich części sa naprawdę przepiękne, a recenzje rzeczywiście, jak do tej pory, bardzo pochlebne :) Na pewno warto sięgnąć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidziałam tą książkę, ale na razie sobie daruję. Mimo iż to książka idealna. Mam na głowie mnóstwo poszukiwań i polowań. Ostatnio szukałam książki Zawsze przy mnie stój. Nigdzie jej nie było, a znalazłam ją w końcu w małej księgarence w górach :) Miałam farta. Książkę mam na liście, więc prawie na pewno przeczytam:P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie czytałam jeszcze tego, jednak na razie nie mam zamiaru tego zrobić. Być może za jakiś czas najdzie mnie ochota na tego typu lekturę. W takim przypadku na pewno sięgnę po "Czerwień rubinu".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Darcy.
Na pewno przeczytam. Na razie jeszcze zwlekam z kupnem tej książki, ale po twojej recenzji zajrzę do niej szybciej niż planowałam:).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie masz pojęcia, jak mnie zaintrygowałaś! Teraz wiem, że koniecznie muszę przeczytać tą książkę i to jak najszybciej! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka od dawna figuruje w mojej liście, nawet gdybym nie przeczytała Twojej recenzji i tak bym się na nią skusiła :-) Dzięki Tobie podskoczyła jednak kilka miejsc :D
OdpowiedzUsuńjak się napatrzałam na te zakładki to teraz ciągle za mną chodzą, cudne są!
OdpowiedzUsuńCzytałam "Czerwień robinu" i "Błekit szafiru". Książki fajne, ale szału nie ma. Ni wciągnęły mnie, choć czytało się przyjemnie. Jednak czasem podczas czytania miałam ochotę je po prostu odłożyć. Jak dla mnie to młodzieżówki fantastyczne jakich wiele.
OdpowiedzUsuń