niedziela

Miasto upadłych aniołów - Cassandra Clare



    "Piekło jest zadowolone"*

    Premiera czwartej części mojej ukochanej serii - "Darów Anioła" miała miejsce już ponad 3 miesiące temu, ale ja przeczytać ją miałam okazję dopiero teraz. W pewnym sensie cieszę się, że odwlekałam to jak najdłużej, bo cały czas miałam w głowie zakończenie części trzeciej, które mi się niezmiernie podobało, mimo, że czwartej także trzymało w napięciu. Ostatni raz czytałam "Miasto szkła" dobrych kilka miesięcy temu i podczas tych miesięcy przeczytałam wiele wspaniałych książek ale zawsze myślałam, że mimo, iż teraz mówię, że są one lepsze od "Darów Anioła", gdy powrócę do tej serii i przeczytam "Miasto upadłych aniołów" moja miłość powróci. Ale czy tak się stało?

    Po zakończeniu wojny w Idrisie wszyscy wracają do Nowego Jorku, za wyjątkiem Magnusa i Aleca, którzy to postanowili wyruszyć w romantyczną podróż po Europie. Clary zaczyna trening na Nocnego Łowcę pod okiem Jace'a i Maryse, Simon dalej gra w Kapeli Ciągle Zmieniającej Nazwy (ha! Mam dla nich nazwę!) oraz próbuje się uprorać ze swoją naturą po kryjomu spotykając się na dodatek z Maią i Isabelle a przygotowania do ślubu Jocelyn i Luke'a idą pełną parą. Jednak zabici Nocni Łowcy i dzieci zaskakująco podobne do małego Sebastiana - tak demoniczne, zakłócają spokój Nefilim. W dodatku mają na głowie potężną wampirzycę Camille usilnie próbującą przeciągnąć Simona na swoja stronę... a z resztą nie tylko ona próbuje to zrobić! Ze Znakiem Kaina Simon jest wielce pożądany przez wielkie grono osób. Czy zdradzi, czy zostanie z Nocnymi Łowcami, mimo wielkich perspektyw jakie ofiarują mu wrogowie? Kto zabija Nocnych łowców? Kto w tej wojnie będzie zwycięzcą? Co z uczuciem Clary i Jace'a? Czy znowu przyjdzie im wygrać?

    Zacznijmy od minusów i narzekań. Po pierwsze, Jace. Normalnie śmiać mi się chce, jak czytam recenzje innych i widzę coś na kształt (nie jest to cytat i nie mam nikogo konkretnego na myśli) "Za Jace'a 10/10!" itp. Chyba każdy wie o jakiego typu teksty mi chodzi. Teraz pytanie dlaczego tak mówię? W końcu to Jace, ten za którym ja też tak szalałam! Ale już nie teraz. Sarkastyczny, pewny siebie i nie lękający się niczego Jace... po prostu odszedł. Mój ukochany bohater... zniknął. Nie przypominam sobie teraz, po skończeniu tej książki ani jednej jego uwagi która wywołałaby rozbawiony uśmiech na ustach. Nawet Isabelle pojawiająca się w niewielu scenach była w tej części dziesięć razy bardziej ciekawą postacią! Cassandra Clare chciała chyba wykreować tym razem Jace'a na "doroślejszego" i "dojrzalszego" bohatera ale baardzo jej się to nie udało. Jego zachowanie w stosunku do Clary było po prostu okropne. "Nara, nie chcę cię bo cię kocham, ale nie możemy byc razem, to niebezpieczne" itp. Coś w tym stylu. Oczywiście żadnych wyjaśnień ani nic, bo po co? Jace to wielki minus, nad czym ubolewam.

    Drugi z minusów także dotyczy jego ale już nie w ten sam sposób. Chodzi o odmianę imienia. Nie wiem o co chodzi tłumaczce, po prostu nie wiem. Bo chyba trzeba mieć głowę w chmurach albo chcieć zrobić sobie jaja z czytelnika! Jeszcze, jeszcze jestem w stanie zrozumieć tą pokrętną odmianę imienia (przykład: "...na już złotą skórę Jace'ego" a nie "Jace'a") ale to po prostu było komiczne, że natykaliśmy się też na tą normalną odmianę. Pani Reszka naprawdę, widzę, nie umiała się zdecydować, albo sama nie wiem co... po prostu nie wiem, aczkolwiek mi to bardzo przeszkadzało w lekturze. No i co do zmian w odmianie to to nie wszystko. Myślę, że naprawdę mało osób na świcie popełniło by TAK rzucający się w oczy błąd (nie jest to prawdziwy cytat ale odmiana tak. str. 417) "Zależy mi na tobie Jacsie Wayland". BARDZO to wszystko przeszkadzało podczas czytania i jest chyba największym minusem. 


    Trzeci minus, z którym chyba zgodzą się wszyscy to okładka. Graficy chyba chcieli przedstawić Simona ale coś zdecydowanie im nie wyszło... to przecież Magnus! Nikt inny w książce nie miał kolorowych pasemek (chociaż on też nie, miał tylko włosy w brokacie...)! Oczywiście należy pominąć kwestię, że Magnus był azjatą o dość krótkich włosach ubierającym się na błyszcząco... sama w końcu nie wiem kto to jest! No i grzbiet. kompletnie nie pasuje do pozostałych części i sprawia wrażenie wręcz oddzielnej serii. I jeszcze jedna sprawa, która właściwie może być czwartym minusem, ale szkoda robić dla niej osobnego akapitu. Dla mnie jeśli ktoś umarł to nie żyje! Nienawidzę wątku wskrzeszenia, psuje wszystko. Śmierć to śmierć! Trzeba sie tego nauczyć, a książki nie pomagają. Przecież w realnym życiu nie ma czegoś takiego jak wskrzeszenie!

    Teraz minus, a zarazem plus. Simon. Dobre było to, że w fabule było go naprawdę sporo i autorka przedstawiła nam go w taki sposób, że właściwie nei szło go nie lubić anie nie podobało mi się okropnie jego zachowanie wobec dziewczyn. To było do cholery nie fair! Więc ogólnie wprowadzenie Simona do fabuły jako o wiele bardziej znaczącą postać jest plusem, ale minusem są jego zachowania.. to się nawzajem nie wyklucza, prawda?

    Teraz, nareszcie plus. Przykro mi to mówić, ale jeden jedyny. Nowi bohaterowie tacy jak Lilith czy Jordan wnieśli sporo do fabuły a odniesienia do postaci z sequela "Darów Anioła" - "Diabelskich Maszyn" jak Will były niezwykle zagadkowe, ale oczywiście nie precyzujące niczego w żaden konkretny sposób, bo wyjawiłoby nam to właściwie rozwiązanie tamtej drugiej serii. Wprost nie mogę się doczekać!

    Narracja trzecioosobowa, tak jak części poprzednich skupia się jak zwykle wokoło Clary, chociaż w tym wypadku także sporo wokół Chodzącego Za Dnia. Z przykrością muszę także stwierdzić, że może to przez tą właśnie narrację, sama nie wiem, może tak na prawdę jest a sporo osób tego nie zauważyło, w tej części było kilka mocno naciąganych scen. Chciałam chwilami po prostu przeskoczyć jakiś fragment w fabule, ale zazwyczaj tak nie robię, więc i tym razem się powstrzymałam. 

    Podsumowując, ta książka to jak dla mnie zawód roku. Nie było w ostatnim czasie żadnej książki której wyczekiwałabym z takim utęsknieniem i tak się na niej zawiodła. Taki ogrom pozytywnych recenzji jeszcze bardziej zachęcał mnie do sięgnięcia po "Miasto upadłych aniołów" a teraz widzę, że jednak mimo wszystko samemu najlepiej jest zapoznać z książką i wtedy wystawić ocenę. Ta lektura mimo, że mnie zawiodła i miała w sobie tak dużo rzeczy które przyszło mi nazwać minusami, miała klimat całych "Darów", ale jak dla mnie idealnym zakończeniem była część trzecia tej serii. W końcu miała to być trylogia. Wg. mnie część czwarta, mimo tego, że lubię Cassandrę Clare, jest tylko udaną próbą zbicia większej kasy. Nigdy nie sądziłam, że będę tak mówić o jakiejkolwiek książki spod pióra tej autorki. Oczywiście mimo wszystko, zakończenie pozostaje niewiele mówiące i na pewno sięgnę po część piątą "Darów Anioła", aczkolwiek nie z takim wielkim entuzjazmem z jakim podchodziłam do tego tomu. Polecam fanom serii, pozycja właściwie obowiązkowa a moja ocena to 7/10.

* tytuł 19. rozdziału

Oryginalny tytuł: City of Fallen Angels
Numer tomu w serii: IV
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 18.05.2011
Ilość stron: 448
Cena detaliczna: 39 zł

Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu MAG za co serdecznie dziękuję.

16 komentarzy:

  1. Czytałam pierwszą cześć i wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Nie jest rewelacyjna, ale znośna. Oczywiście zamierzam sięgnąć po następne części - jeśli się nie zniechęcę (a na to się zanosi), to dotrę także do tej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz już wiem ,że "miałam nosa" nie kupując jej do tej pory. Lubię mieć ,jednak, wszystkie serie skompletowane więc tą część na pewno któregoś dnia nabędę ,ale jak już nie będę miała co czytać...A to się prędko nie zapowiada :P Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie czytałam poprzednich trzech części, ale tę akurat książkę dostałam w prezencie i nie wiem co z tym fantem zrobić, chyba dokupię pozostałe tomy i zacznę czytać od początku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chlip, chlip... Wiedziałam, że tak będzie. Mogło zostać na trzecim tomie i było by super. A tak? Ech... Przeczytam bo uwielbiam tą serię, ale czuję, że się rozczaruję...

    OdpowiedzUsuń
  5. Już wiem dlaczego tak długo zwlekałam z zapoznaniem się z czwarta częścią serii, aczkolwiek nie skreślam jej dopóki sama się z nią nie zapoznam.
    Pozostaje mi żywic nadzieję, że mi bardziej przypadnie do gustu, a kolejne części zrekompensują wszystkie minusy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa seria jak widzę, wpisana na listę "do przeczytania" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Tobą - wielki zawód roku. U mnie recenzja prawdopodobnie jutro, ale mam wrażenie, że dużo w niej tego, co Ty również ujęłaś (mimo, że napisałam ją wczoraj!). Ten Jace, to jakby mu pranie mózgu zrobił! No i jeszcze na 200'którejś było coś, że Clary wybrała się z Kylem i Maryse do Miasta Kości, a przecież wszyscy wiemy, że wybrała się z Lukiem. No i okładka... To chyba jest jednak Simon, bo na Mieście popiołów i Szkła też zauważyłam pasemka we włosach bohaterów. Eh... nie tylko pretensje do autorki, ale też wydawnictwa. Mam nadzieję, że następną wydadzą trochę lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze mówiąc, to ta książka w ogóle mnie nie interesuje:( Jakoś nie mogę się do niej przekonać. A mówiąc delikatnie, chłopak na okładce nie jest dość... napiszmy urodziwy. Daruję sobie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Parę nowych ciekawych postaci, szkoda, że tak dużo Simona, a Jace i Clary...znów coś się tam miesza, mimo to wątki nowe dość ciekawe.
    Miło znów spotkać starych bohaterów, ale bardziej czekam teraz na kontynuacje "Mechanicznego Anioła" ;)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam raczej pozytywne opinie, ale kilka komentarzy o "zbijaniu kasy" też się pojawiło. Mimo wszystko chcę przeczytać;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi się książka podobała, pomimo że widziałam w niej wiele minusów, jednak styl autorki, bohaterowie oraz sama ciekawość, nadal uzupełniały tę powieść. Mi więc się bardzo podobała :)
    Podobnie jak Cassin bardziej intryguje mnie "Mechaniczny Anioł" i na kontynuacją już czekam ze zniecierpliwieniem :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepowiednia - szczerze, to dawno czytałam poprzednie części i już nie pamiętam z kim była w Mieście Kości więc nie zwróciłam na to uwagi...

    Maruda - ależ ta seria jest naprawdę warta polecenia! Tylko dla mnie to jest trylogia, nie seria.

    Cassin - mi się wątki z Simonem podobały ;) I także najbardziej oczekuję an kontynuację Mechanicznego!

    Dusia - i słusznie :)

    Beatrice - rzeczywiście, autorka ze swojego stylu nei rezygnuje...

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam tą serię w planach, nawet pomimo okropnych okładek:), ale teraz raczej się jeszcze zastanowię...

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie czytałam żadnej części, ale już raczej nie sięgnę. Za dużo kolejnych tomów do nadrabiania, ale cieszę się, że Tobie miło się czytało :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie mogę zacząć coś tej serii chociaż czytając te pochlebne recenzje mam aż wyrzuty sumienia, jak najprędzej muszę nadrobić tę serię:)
    Jeśli nie masz nic przeciw dodaję cię do obserwowanych i polecanych:)
    larysa-recenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Matt - przecież pisałam, że mi też. O wiele bardziej : P Należy, należy.

    Nikki - nie chciałam nikogo zniechęcić!

    tetis - nie dziwię ci się... mam tak z Czarnymi Kamieniami

    Larysa - oczywiście, ze nie mam nic przeciw ;)

    OdpowiedzUsuń