piątek

Szamanka od umarlaków - Martyna Raduchowska


"Historia Idy i nieodłącznie towarzyszącego jej Pecha"
Książka "Szamanka od umarlaków" wpadła mi w oko już dość dawno gdy zobaczyłam ją w zapowiedziach, jednak odłożyłam ją na dalszy plan, gdyż nie przepadam za książkami 
polskich autorów (mimo, że przeczytałam ich naprawdę mało, ale mam zamiar to zmienić). Nadarzyła się okazja do zrecenzowania i przeczytania "Szamanki" dzięki portalowi nakanapie z czego bardzo się cieszę, bo w końcu gdyby nie to ominęłaby mnie
naprawdę przyjemna lektura. Ale czy była na tyle dobra aby na dobre pogrzebać mój uraz do ojczystych autorów?


Ida Brzezińska pochodzi z "tych" Brzezińskich. Znanych czarodziejów, śmietanki
towarzyskiej. Wszyscy są zdeterminowani aby zrobić z niej świetną czarownicę, ale
dziewczyna po prostu się do tego... nie nadaje. Od zawsze co jakiś czas duchy zmarłych
przychodziły jej z wizytą, przez co jednoznacznie można było powiedzieć, że jest
medium, nie czarownicą. Jednak dziewczynie to także się nie uśmiecha. Chce normalnego
życia dlatego gdy rodzina decyduje, że ma pojechać do Wrocławia, do ciotki zamiast do
niej, kieruje się do... Uniwesytetu Wrocławskiego, na który, ku swojej uciesze dostała się.
Jednak już pierwszego dnia w akademiku nie wszystko jest takie jakie być powinno. Gdy
wchodzi do pokoju tam siedzi Joanna jej... czyżby nowa współlokatorka? Jednak jakie
jest jej zdziwienie, gdy dostrzega, że Marta, trzecia (?) współlokatorka nic o żadnej
Joannie nie wie? Bowiem Joanna tak naprawdę jest duchem, który na biednych Idowych
oczach przemienia się w czarną harpię. Kim była Joanna i dlaczego wszędzie podąża za
Idą? 

Zdeterminowanej ciotce jednak nie zajmuje dużo czasu odnalezienie Idy i gdy w końcu
sprowadza ją do swojego domu, zaczyna się trening mający na celu uświadomienie Idy o
jej zadaniu, zdolnościach medialnych i odkrywaniu nowych umiejętności, bowiem Ida nie
jest zwykłym medium. Jest szamanką od umarlaków, a szamanki od umarlaków
posiadają nie tylko zdolność przeprowadzania umarłych na drugą stronę Rzeki i
kontaktowania się z nimi a także potrafi przewidzieć ewentualną śmierć. Jak zachowa się
Ida w obliczu zadania któremu będzie musiała podołać sama? Co przydaży się
Kwiatkowskiemu - Jednookiemu? Ile będzie ofiar a jakie będą zyski? Czy Pech da Idzie
raz na zawsze święty sposób? 

Narracja "Szamanki" jest trzecioosobowa co niestety dało się odczuć. Miałam wrażenie,
że narrator za często używał imienia bohaterki i trochę psuło to klimat, ale nie było aż
tak źle. Ogólnie uważam, że byłoby trochę lepiej gdyby narracja była pierwszoosobowa,
ale gdyby znowu taka właśnie była nie mielibyśmy tych króciutkich fragmencików z
perspektywy... owego Pecha, o którym wspomina okładka, pierwsza strona, a nawet tytuł
tej recenzji. Niżej możecie przeczytać przykład takiego fragmentu. 

"No taaaak... Jakżeby inaczej. Pech oczywiście zadbał o to, by trzy nawiedzające
kamienicę duchy zadomowiły się właśnie w TYM mieszkaniu, Nie na parterze, nie piętro
wyżej, nie, o nie... To musiało być TO mieszkanie
A jak! - zawołał dziarsko Pech" 

Po powyższym fragmencie możemy już stwierdzić jaki jest sposób pisania autorki. Bardzo
"luzacki". Niby w niczym to nie przeszkadza, jednak chwilami jest gorzej niż źle. Na
szczęście tylko chwilami, bo raczej przez większość czasu bohaterka mimo, że irytuje to
nie tak bardzo jak niektóre w innych książkach. Po prostu nie podobało mi się to, że stała
jak słup soli i wpatrywała się (to mój własny przykład, nie z książki) we włamywacza z
bronią zamiast uciekać czy się chować. W książce za to to nie był włamywacz z bronią, a
coś gorszego. 

Tak więc co do bohaterów nie będę się zbytnio rozpisywać, bo właściwie więcej oprócz o
Idzie można było powiedzieć tylko o ciotce Tekli, która moim zdaniem w przeciwieństwie
do głównej bohaterki zawsze zachowywała trzeźwość umysłu i pomagała jej wykaraskać
się z kłopotów oraz trzy duchy zamieszkujące mieszkanie Idy: "wszystkowiedzącego"
Ducha, non-stop płaczącą Różyczkę i rozbrykaną Milenkę. Trzeba jeszcze powiedzieć, że
oczywiście jak na książkę polskiego autora przystało, imiona, nazwy oraz nazwiska były
polskie, jak Karolina, Mikołaj, Milena, Róża czy Kwiatkowscy, Brzezińscy a akcja
rozgrywała się we Wrocławiu (niedaleko mnie, niedaleko mnie!) ale nie przeszkadzało mi
to tak jak na początku myślałam, że będzie bo imię Ida jest bardzo dobrym imieniem a
kilka także istotnych osób posługiwało się pseudonimami. 

I jest jeszcze jedna sprawa, którą wyjątkowo przeżywam. Osobiście uważam, że w
książkach tego typu MUSI pojawiać się wątek romantyczny! Tutaj zaczął się, chociaż
nawet nie do końca, przy ostatnich 50 stronach, czy nawet nie! Mam nadzieję, że w
następnej części która na 100% musi wyjść ze względu na zakończenie bardziej się
rozwinie. 

Teraz można by było przejść do szaty graficznej, gdy już wylałam swoje żale na temat
treści. Okładka, gdy widzimy ją na półce przyciąga wzrok, ale gdy już przyjrzymy się,
dostrzegamy, że tak naprawdę nie ma w niej nic ładnego i szałowego. O wiele lepiej
prezentuje się wersja tego samego rysunku, ale utrzymanego w barwach czarno-białych
w środku. Ale nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać, nie ma dużego formatu (na co
zawsze muszę ponarzekać!) i ładnie prezentuje się na półce. No i ma zaledwie 8
rozdziałów przy ok. 400 stronach, co oczywiście jest na plus, bo gdy rodzice kazali mi iść
spać a ja mówiłam "Jeszcze jeden rozdzialik" to nie pozostawało im nic innego jak tylko
się zgodzić ;) 

Podsumowując, "Szamanka od umarlaków" czytała mi się długo ale jest naprawdę
przyjemną lekturą na nudne wieczory, dobrą odskocznią od typowych opowieści
paranormal, bo naprawdę niewiele znam książek o wiedźmach/medium ( z tego co sobie
jestem w tej chwili w stanie przypomnieć to twórczość Stacii Kane i Kim Harrison...) więc
polecam ją wszystkim miłośnikom fantastyki w książkach, chociaż niektórzy mogą się
zawieźć. Jakie są moje odczucia po podsumowaniu? Trochę mieszane, ale mimo wszystko
bardziej na tak niż na nie :)
Wydawnictwo: Fabryka słów
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 395
Cena det.: 33,90



Książkę otrzymałam od serwisu nakanapie za co serdeczne dziękuję!





PS: miałam okropne problemy z tym postem wiec przepraszam za jakiekolwiek niedociągnięcia i małą czcionkę, ale nie mam już dzisiaj siły aby to męczyć, gdyż czuję się okropnie...

12 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie tą książką, więc chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też odrzucałam książki polskich autorów póki przez przypadek jednej nie przeczytałam i od tamtej pory jak na jakąś natrafię to czytam, więc zapewne i tę przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skojarzyło mi się z Pośredniczką :) Ale chętnie przeczytam "Szamankę od umarlaków". To druga recenzja tej książki, jaką przeczytałam i zdecydowanie nabieram ochoty. Zwłaszcza, że nie przepadam za polskimi autorami, a chciałabym to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się ciekawa, chętnie po nią sięgnę jak nadarzy mi się taka okazja. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się bardzo ciekawie. Skusiła mnie Twoja recenzja. Jeśli znajdę tę książkę w bibliotece, to na pewno wypożyczę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, czy się skuszę. To chyba nie powieść dla mnie. ;D Chociaż może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale masz fajny szablon ;)

    A co do książki to się zastanowię ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Przepowiednia - zdecydowanie Szamanka nie ma nic wspólnego z Pośredniczką ;) Osobiście uważam, że Pośredniczka milion razy lepsza :D

    Bujaczek - dziękuję bardzo, mi też się podoba :)

    Cieszę się, że zacheciłam tyle osób :) Mam nadzieję niedługo przeczytać Wasze recenzje Szamanki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba nie skusiła mnie ta książka, choć sama do niej "startowałam" na kanapie :P Właściwie to jeśłi nie ma wątku miłosnego to co to za książka ;) Haha. Żartuję. Ale faktycznie może kiedyś ją przeczytam- gdy inne książki w kolejce przeniosą się na półkę "przeczytane"

    OdpowiedzUsuń
  10. No fakt, okładka zwraca uwagę. Fabularnie również wygląda dość ciekawie - chyba muszę się skusić :)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapowiadała się bardzo ciekawie, ale po Twojej recenzji odsunę ją na razie na dalszy plan - chociaż muszę zobaczyć o co chodzi z tym Pechem, więc prędzej czy później, ale przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm, intrygujące, zwykle nie czytam książek polskich autorów, może dla tej zrobię wyjątek, aczkolwiek trochę odstraszają mnie typowo polskie imiona i nazwiska, i ten ,,luzacki" styl, brr... Wolę jak pisarz pisze normalnie, a nie stara się na siłę wbić w jakieś ramy młodzieżowego myślenia, haha.

    OdpowiedzUsuń