piątek

Imperium wampirów - Clay&Susan Griffith


    "Zakazana miłość w samym środku wielkiej wojny ludzi i wampirów"


    Imperium Wampirów nie było książką niecierpliwie wyczekiwaną przeze mnie ani moim priorytetem po premierze. Podchodziłam do niej z dystansem, aczkolwiek coś mnie do niej ciągnęło, najprawdopodobniej intrygująca okładka. Po niedługim czasie na szczęście nadarzyła się okazja do przeczytania sprzyjająca moim kruchym finansom i już po pierwszych stronach książki wiedziałam, że po prostu to jest to. Niepowtarzalny klimat, barwni bohaterowie, akcja osadzona w niedalekiej przyszłości, i na dodatek w całkiem innym miejscu czyż Londyn czy Stany Zjednoczone. Te czynniki i jeszcze wiele innych sprawiły, że czytałam tę książkę z ogromną przyjemnością i wierzę, że wszyscy którzy przeczytają "Imperium.." będą się czuli jak na jego terytorium.


Jest rok 2020. Od 150. lat to wampiry panują nad ludzkością.. Już tylko Cesarstwo Ekwatorii i Republika Amerykańska oparły się zdominowaniu przez wampiry i aby zacząć walczyć z kreaturami o których mają nikłe pojęcie muszą się zjednoczyć poprzez ślub księżniczki Ekwatorii, Adele z władcą Republiki - Clarkiem. Jednak gdy księżniczka zmierza już aby po raz pierwszy ujrzeć narzeczonego, wróg nie pozwala im jednak dotrzeć do celu. Księżniczka zostaje niefortunnie porwana, lecz z odsieczą przybywa na ratunek tajemniczy Greyfriar który był do tej pory tylko mitem dla księżniczki Adele a idolem dla księcia Simona, jej młodszego brata. Więc istnieje on naprawdę. Jednak wampirom za bardzo zależy na księżniczce. Czy w obliczu tak licznego i tak potężnego wroga Greyfriar zdoła jej pomóc? Kogo w tej historii odegra wampir Gareth - brat Cesarea więżącego Adele? Co ma on wspólnego z Greyfriarem? Czy wojna wybuchnie? Jak przedstawiać się będą straty? Jak to wszystko się skończy?


    Rok 2020. Podróżujemy latającym statkiem (zapomniałam jak fachowo nazywał się on w książce) od Egiptu, konkretniej Aleksandrii po Anglię i Szkocję. Tereny dotąd przez literaturę paranormal romance nie odkryte, a teraz naznaczone przez fenomenalną powieść damsko-męskiego duetu pisarskiego Claya i Susan Griffith. Myślę, że dlatego iż ta powieść powstawała pod okiem damskim oraz męskim łączy ze sobą w cudowny i niewiarygodnie przekonywujący sposób czułość i brutalność, miłość i nienawiść. W końcu emocje są najważniejsze.


    Całą książkę poznajemy z punktu widzenia osoby trzeciej która opowiada nam o losach Adele oraz Greyfriara a także o dziejących się zupełnie gdzie indziej rzeczach, jak plany senatora Clarka aby odbić narzeczoną, czy tęsknota młodszego braciszka za siostrą. Wiele punktów widzenia powoduje, że fabuła jest niezwykle rozbudowana i nie skupia się non stop wokół dwóch postaci, jednego wątku, choć tu akurat odnoszę wrażenie, że gdyby było więcej głównych bohaterów, wychwalałabym tę książkę jeszcze bardziej niż teraz. Czyli pewnie paradowałabym z transparentem po mieście, ale dzięki Bogu tak nie jest. Wyglądałabym jak idiotka ;)


    Chyba po prostu nigdy nie spotkałam się z tak idealnym wątkiem romantycznym. Z wzbudzającym tyle emocji. Nie wiem czy można mnie nazwać romantyczką, ale zawsze na relacje dwóch głównych bohaterów zwracam ogrom uwagi a w tym przypadku po prostu nie mogłam się nasycić uczuciem Greyfriara i Adele. I szczerze powiedziawszy, myślę, ze każdy kto jest choć odrobinę pod tym względem do mnie podobny, powie to samo. Greyfriar (chociaż Gareth zdecydowanie też!) zagrzał sobie miejsce głęboko w moim serduszku i coś mi mówi, że w najbliższym czasie nie ma zamiaru się stamtąd wydostać. I bardzo dobrze! Moje serduszko jest dla niego otwarte 24/7 :)


   Postaci w tej książce są naprawdę wyjątkowo barwne, tak właściwie to do każdego coś poczułam. Nie moja wina, że do dużego grona osób niestety nienawiść ale taki chyba był cel autorów. Po prostu chwilami chciałam aż ominąć te fragmenty w książce poświęcone Clarkowi oraz Cesare'owi bo były to dwie najbardziej znienawidzone przeze mnie postaci i to jest jedyna wada książki, chociaż inni jej za wadę uznawać nie muszą. Ja osobiście uważam, że niektóre z tych fragmentów były zbędne, ale cóż :) Także z marszu darzyłam olbrzymią niechęcią wampirzycę Flay. W pewnych momentach pokładałam nadzieję w tym, że okaże się "tą dobrą" ale nic nie było w stanie jej zmienić. Za to sympatią darzyłam oczywiście głównych bohaterów książki a także młodszego brata Adele, o którym niestety było mało ale dzieci w książkach zawsze mnie... obezwładniają, wiec nie mogłam o tym tutaj nie wspomnieć ;) Także bardzo pozytywnymi postaciami wydawali mi się ludzie służący Garethowi w jego szkockim zamku, ale o tym nie ma się co rozpisywać.


    Teraz możemy wiec przejść do oprawy graficznej. W środku książki nie ma żadnych "bajerów" a okładka "Imperium" jest ... oryginalna, to na pewno. Przykuwająca wzrok też. No i przede wszystkim bardzo nastrojowa i klimatyczna a modele z okładki doskonale utożsamiają się z Greyfriarem i Adele. Czerwony, wyraźny napis kontrastujący z szarą okładką rzuca się w oczy i daje nam wyraźnie do zrozumienia o jakiej tematyce książki mamy się spodziewać. I nie jesteśmy na pewno zawiedzeni po przeczytaniu "Imperium...". Książka, nie tylko jak na opowieść o wampirach, spełnia wszystkie możliwe standardy. Okładka oryginalna to ta sama, aczkolwiek warto zwrócić uwagę na oprawę graficzną części drugiej tejże serii która jest po postu idealna, perfekcyjna i tak dalej... długo by się nad tym rozwodzić ;) Mam tylko jedno zastrzeżenie, nie za bardzo dotyczące już tego, o czym się rozpisałam. Cena nie jest ani trochę adekwatna do książki. Owszem, za taką treść jestem w stanie tyle dać (a miała farta i nie musiałam) ale zazwyczaj Amber na 38 zł wycenia książki z liczbą stron ok. 400 jeśli nie więcej i ze skrzydełkami, dzięki którym książka zdecydowanie wolniej sie niszczy a tu nie mamy tych skrzydełek a książka ma stron 340 (ostatnie 15 to reklamy innych książek i podziękowania). Wiem, że może za bardzo się czepiam, ale ostatnio nabrałam takiego zwyczaju :)


    Podsumowując, mimo, że już ostatnio pisałam podobne pochlebstwa o innej książce, "Imperium Wampirów" jest perłą wśród opowieści o wampirach. Są one przestawione w sposób taki, że nie czujemy mdłości na słowo "wampiry" i przypominamy sobie potem czarującego Garetha a nie święcącego Edzia. Naprawdę warto zapoznać się z tą książka, jest to nawet konieczne! Myślę, że nie spodobała by się ona tylko i wyłącznie osobom które nie lubią książek osadzonych w przeszłości,a teraz coraz więcej ludzi je właśnie preferuje, więc nie widzę problemu ;) Myślę, że "Imperium..." także wpadnie w łaski osobnikom płci męskiej, co mam zamiar sprawdzić z początkiem września na koledze ;D Tak więc zdecydowanie polecam i nic więcej. Polecam. I nawet tej książki nie oceniam, bo po prostu nie mieści się w skali, taka prawda.


Oryginalny tytuł: Vampire Empire
Numer tomu w serii: I
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2011
Ilosć stron: 352
Cena det.: 37,80


Egzemplarz książki udostępnił mi serwis nakanapie za co serdecznie dziękuję!



PS: Właśnie przed chwilą znalazłam okładkę drugiej części w dużym formacie i gapię się na nią i gapię... i nie mogę przestać gapić taka jest cudowna!

19 komentarzy:

  1. Świetna recenzja XD
    Nie starałam się przeczytać wszystkich książek o wampirach kiedy była taka moda dlatego nadal lubię te bestie. Co innego schemat a la zmierzch. Brrr! To już mi się nie podoba. Choć podobało. Kiedyś. "Imperium wampirów" przeczytam z prawdziwą przyjemnością! Najbardziej podoba mi się fakt, że akcja dzieje się w przyszłości co przypomina mi moje ukochane antyutopie :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie byłam ciekawa recenzji "Imperium wampirów", po przeczytaniu twojej jestem pewna, że niedługo ja również zaczytam się w tej historii. Cieszę się, że te wampiry są tak inne od błyszczącego się jak kula dyskotekowa Edwarda. Przyznam, że mam już dość przesłodzonych bohaterów, zdecydowanie wolę tych z krwi i kości, nie czarno-białych ale z odcieniami szarości.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak zachwalasz, że grzechem byłoby nie przeczytać :) Jeżeli może odmienić to moje przykre spojrzenie na wampiry (tak, tak, spowodowane świecącym Edziem i jego klonami), to bardzo chętnie sięgnę. Bardzo jestem ciekawa wątku romantycznego, rzadko spotykam taki, który naprawdę poruszyłby moje serce, więc zobaczymy jak będzie tym razem ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie widziałam książki, ale zapowiada się ciekawie:) Zgadzam się z Moniką, że dzisiaj, jak się powie o wampirach, to wyskakuje świecący Edzio o_0 Trzeba to zmienić bo, nie tylko moim zdaniem, Zmierzch i jego klony to totalna bzdura. Wampir to maszynka do do uwodzenia i zabijania. Nie wiem co moje koleżanki w nim widzą:/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy wpisac w google grafika "Alucard" czy cos, to przestaniesz kojarzyc z Edziem :)

      Usuń
  5. Jakoś mi się ta książka nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko, aż taka dobra? :) Ja tak się zastanawiałam, bo niby lubię romanse, ale nie trawię tych ciągłych wojen i rozlewu krwi. Więc sama nie wiem: przeczytać czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdybym ja mogła znaleźć w bibliotece książki o wampirach, byłabym wniebowzięta. NIGDY ich nie ma, nigdy :/

    Btw, nominowałam Cię to "polecanek" na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejna dobra recenzja ,a ja nadal nie zdecydowałam się na kupno...Nie mam pojęcia co ze mną jest nie tak ;D Muszę w końcu po nią sięgnąć ,bo będę miała wyrzuty sumienia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Patka - "przyszłość" trzeba tu rozumieć jako zaledwie 9 lat do przodu ;)

    Monika - napisałaś "świecącym Edziem i jego klonami". Jest jeszcze jakiś autor z tak bardzo zryta wyobraźnia jak ma Meyer i tez zrobił świecące wampiry ?! *_*

    Annie - a czytałaś?

    Kobra - także takich książek nie lubię. W tej nie ma tak wielkiego rozlewu krwi ;) Więcej planowania.

    limonka - skąd ja to znam ;) I dziękuję za nominację,a le mam nadzieję, ze się nie obrazisz jeśli nie wezmę udziały w zabawie, chociaż za jakiś czas, kto wie :)

    PS: Przypadkiem zdublował mi się egzemplarz... zupełnie niespodziewanie, więc jeśli ktoś chciałby się wymienić na coś równie fajnego albo odkupić to niech pisze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zryta wyobraźnia pisarzy? Moja przyjaciółka podsunęła mi taka myśl po zobaczeniu okładki "szeptem": skrzydlate Edwardy!\
      Nie żebym obrażała jak ktoś kto to czyta lubi "szeptem", sama tego nie przeczytałam, ale jest na mojej liście, choć troche dalszej ^.^

      Usuń
  10. Nie wiem czy przeczytam, ale tak namawiacie... Kurczę, chyba sie nie powstrzymam XD

    OdpowiedzUsuń
  11. Najpierw Tirin, teraz Ty! No chyba trzeba będzie przeczytać xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Choć ostatnio unika wampirów jak ognia to ta książka wydaje się inna niż te któe znam. Może przeczytam gdy na nia natrafię.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cenowo faktycznie nieciekawie, ale fabuła zapowiada ciekawą rozrywkę. Poczekam trochę, kiedyś na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba miło zobaczyć (wreszcie!) inne spojrzenie na wampiry. Brzmi zachęcająco, ale może kiedyś, gdy ogarnę moje stosy książek :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dobra, długa i wyczerpująca recenzja. Szczerze powiedziawszy, zastanawiałam się nad kupnem tej książki, ale ostatecznie uznałam, że nie warto. Właśnie dlatego, że mam mdłości na myśl o wampirach. Ale... Ale czytam już drugą pozytywną recenzję, która zaprzecza temu, jakoby "Imperium Wampirów" było za bardzo słodkie. Może jednak się przekonam? Na razie jestem na dobrej drodze.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepowiednia - będzie trzeba, będzie xD

    tetis - jak dla mnie to każda książka posiada inne spojrzenie na wampiry ale nie do końca trafne...

    Grafogirl - Dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka musi być genialna, skora nie ma na nią skali ocen ;). W literaturze szukam wampira godnego Draculi więc na pewno przeczytam i tę książkę.

    OdpowiedzUsuń