sobota

Ofiara krwi - J.R. Ward

"Z klątwą na plecach"

Bractwo Czarnego Sztyletu to seria dość dobrze znana wśród opowieści o wampirach. Miałam styczność z pierwszym tomem naprawdę dawno temu, dlatego recenzji tu nie umieszczam. Jednakże gdy nadarzyła się okazja do zrecenzowania części drugiej tejże serii z przyjemnością zabrałam się za lekturę. Przyznam, że na pierwszy rzut oka mogabym powiedzieć, że książka jest wspaniała. Pochłonęła mnie całkowicie, trudno było się od niej oderwać, jednak po dogłębnej analizie wychodzi nam wychodzi nam w praniu bardzo niepożądana wada. Jaka?

Bohaterowie tej części - Rankohr i Mary są parą równie skomplikowaną jak Ghrom i Beth z części pierwszej. Także występuje tutaj rzecz która stoi na przeszkodzie do bycia razem. Co nią jest? To, że Rankohr naznaczony jest klątwą nałożoną przez Panią Kronik, która uaktywnia bestę w jego ciele za każdym razem kiedy się zdenerwuje. Co jeszcze? To, że Mary jest zwykłą, niczego nieświadomą dziewczyną... chorą na białaczkę. Uważa się za osobę nieatrakcyjną i niegodną tego, aby mężczyźni sie nią interesowali. Rakohr, który miał zamiar sie tylko z nią zapoznać, trochę pobajerować zmienia jednak zdanie po poznaniu tak niezwykłej kobiety. Orientuje sie, że nie jest ona kolejna panną, którą ot tak sobie może porzucić. Chroni ją. Opiekuje się. Zakochuje? Na to wyglada. A wcale nie miało tak być! Miał usunąć jej wspomnienia i zniknąć. Jednak co go powstrzymuje? Dlaczego tak bradzo chce, żeby dziewczyna, która niedługo odejdzie do Zanikhu pamiętała o nim? Czym różni się ona od innych kobiet? Co w obliczu uczuć do zwykłej śmiertelniczki przy której bestia ożywa ma zrobić Rankohr? No właśnie i co z klątwą? Czy zostanie zdjęta? Czy Mary będzie żyła? Czy Bractwo ja zaakceptuje? I co z Bellą, przyjaciółką Mary? Co tym razem planuje Korporacja...?


Narracja tej części jest dokładnie taka sama jak części piewszej. Trzecioosobowa, ale mimo, że najczęściej skupia sie wokół głównych bohaterów, to w międzyczasie jeszcze mamy sporo informacji o bohaterach których losy będziemy mogli sledzić w dalszych częściach, oraz tajemniczej Korporacji. Niezwykle się cieszę z tych przeplatanych osób, bo gdybym miała czytać tylko i wyłącznie o dwójce głównych bohaterów (albo - o zgrozo - dodatkowo w narracji pierwszoosobowej) chyba po prostu bym się... przesłodziła a książka zamiast mocnej powieści przypomnała by telenowelę. W dodatku taką w stylu Mody na sukces bo na rynek za niedługo wyjdzie już 9 część cyklu.


Bohaterowie tej serii sa według mnie rewelacyjni. Bardzo ciekawi, nie "płascy". Każdy z nich ma swoją bolesną przeszłość z która muszą się męczyć dzień w dzień, jednak mają siebie. Mimo trudnych charakterków i tego, że są niemalże "vipami" są życzliwi i uczynni dla innych ludzi.  Była jednak jednak rzecz, która w pewnym sensie mnie irytowała a w pewnym sensie mi sie podobała, mianowicie ich imiona. Nie wiem jakie są w oryginale, ale wiem, że napewno nie takie, jednak, czy WSZĘDZIE musi być wepchnięte to cholerne "h"? Już chyba zawsze imiona z ta literą w środku kojarzyć mi się będą z tymi książkami! Ale jednak nie jest to takie straszne jak mogłoby się wydawać - jestem w końcu fanką oryginalnych i ciekawych imion, ale niektórych (np. mojego pana od polskiego) takie skomplikowane nazwy i imiona po prostu odrzucają. Ja w każdym bądź razie jestem chyba bardziej na tak niż na nie ;)
Po przeczytaniu pierwszych akapitów odnosi się wrażenie, że książka jest naprawdę dobra i ciekawa, ale miałam wrażenie jakby w tej częsci nie było zbyt wiele akcji... tak naprawdę gdyby nie ogólny klimat tej książki to byłby to zwyczajny romans paranormalny jakich wiele. A tak przynajmniej badzo przyjemnie się czyta, jednakże pani Ward mogła się bardziej postarać aby w książce więcej się działo.

Jest jeszcze jednak sprawa która niesamowicie mnie irytowała podczas czytania. To, że członkowie Bractwa każdą kobietę nazywali "samicą". Może to tylko w moich oczach wygląda na seksistowskie i chamskie ale nie podoba mi się to, aczkolwiek nie zmienię podejścia Braci do samic, więc już siedzę cicho.

Co do okładki, to tutaj niestety ale nie będzie pozytywnie. Tak jak części pierwszej jest nastrojowa, to tak, ale jakoś tak... gdy mam przed oczami okładki zagraniczne to myślę, że po prostu nasza się do nich nie umywa i koniec. Szczególnie do tej jaśniejszej. Aczkolwiek nie jest tak źle, przynajmniej cała seria pasuje do siebie i po prostu cudownie wygląda cala skolekcjonowana na półce. Szkoda, że nigdy tak nie będe miała, w końcu nie powsiadam częsci pierwszej ;)

Na koniec mogę powiedzieć, że seria Bractwo Czarnego Sztyletu jest zdecydowanie dla osób lubiących się relaksować. Dla tych, którym nie zależy na zawiłej i skomplikowanej akcji, a wciągającej i wzbudzającej emocje książce z ciekawymi postaciami. Świetne jest także to, że na przykład jak polubię kogoś z części drugiej (czyt. Zbihra) wiem, że o nim też jest część i po prostu nie mogę sie doczekać aż ją przeczytam! Wiem doskonale, że Bractwo Czarnego Sztyletu ma wiele fanek i ja zdecydowanie do nich należę, chociaż uderza mnie podobieństwo tej serii do książek Sherrilyn Kenyon, ale nie wnikam w to bo lubię obie serie :) Za urzekającą historię akcją nie grzeszącą mogę dać ocenę 7,5. I polecam!

Oryginalny tytuł: Black Dagger Brotherhood: Lover Awakened
Numer tomu w serii: II
Wydawnictwo: Videograf II
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 432
Cena detaliczna: 34,80

21 komentarzy:

  1. Raczej nie przepadam za seriami. Odpuszczę sobie.
    Książki tego typu nie przypadają mi do gustu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie znam tej serii, lecz moja kuzynka bardzo ją zachwala. Musze kiedyś jej podkraść i sama się przekonać, czy rzeczywiście jest taka ekscytująca jak większość osób mówi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nie znam tej serii i powiem szczerze, że takie serie długie nie wydają mi się dobre. Przyznam, że czytałam "Zmierzch" i pierwsza część mi się podobało i to jaki zostawiła po sobie smaczek było dobre, druga to była istna męczarnia, przez trzecią jakimś cudem przebrnęłam, a czwarta jest przeczytana tylko do połowy. Nie chcę tutaj oczywiście porównywać tych dwóch serii, ale za dużo części to nie dobrze. Chociaż nigdy nie wiadomo, dlatego sięgnę po nią skoro zachęcasz :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz słyszę o tej serii. Kolejna o wampirach? Nie za dużo było już tych kolejnych kopii zmierzchu? W każdym razie podoba mi się to, że bohaterowie nie są płascy. A z takim doborem imion spotkałam się kiedyś w jednej książce, była po prostu zamieniona kolejność liter. Bardzo frustrujące. Jeśli kiedykolwiek sięgnę po tą serię to tylko po to, aby się zrelaksować i "odmóżdżyć". Idealnie sprawdzi się podczas cięższych dni. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdę mówiąc po pierwszej części nie czułam się zachwycona twórczością pani Ward. Tak jak i Ciebie drażniły mnie nagminne nazywanie kobiet samicami, jak i przedstawienie pozycji kobiet w stworzonym przez autorkę świecie.
    Raczej nie sięgnę, ale równocześnie nie mówię stanowczo nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie sądzę, żebym sięgnęła po tę serię. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech no, nie wiem jak przekonać Was, że ta seria jest całkowitym przeciwieństwem Zmierzchu :) Wampiry które tam są nie są nawet takimi prawdziwymi wampirami ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm... wampiry? Raczej ich unikam... Jeśli jednak przekonujesz, że ta seria jest inna niż zmierzch i tak chwalisz te książki, to może po nie sięgnę. Poszukam w bibliotece.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszy to serii mnie skutecznie odstraszył, więc jednak się nie skuszę, choć przekonująco piszesz o dziele Ward ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej nie dla mnie, jakoś ostatnio nie mam cierpliwości do serii o wampirach na poważnie. Poza tym, bardzo dużo złych opinii słyszałam o pierwsze części i nie mam ochoty sprawdzać tego na własnej skórze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam tej serii. Mam nadzieję, że kiedyś pojawi się w biblio i wówczas ją przeczytam. Różne opinie czytałam na jej temat i może kiedyś sama się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. To chyba przede wszystkim romans, dopiero potem książka akcji. Gdyby było odwrotnie, czytałabym bez wahania. Na razie bez wahania mówię "nie, dziękuję"

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę w końcu zapoznać się z tą serią :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakoś kurcze nie mogę się przekonać do tej serii... nie wiem... trochę mi tandetą pachnie... nie wiedzieć czemu :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślę, że książka mogłaby mi się spodobać, choć przyznaję, że nie słyszałam dotąd o tej serii.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pierwsza część nie przypadła mi do gustu, więc nie ma mowy o sięgnięciu po drugą. W ogóle się przy niej nie zrelaksowałam, jak to ujęłaś, ale za to nieźle wynudziłam. Chociaż trzeba przyznać, że bohaterowie faktycznie są dość dobrze zarysowani. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie spotkałam się z tą serią jeszcze. Mimo, że spotkałam się z różnymi opiniami z chęcią na własnej skórze ocenię czy warto było/jest ją przeczytać. Pzodrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja chyba nie sięgnę, bo musze odpocząć od podobnych książek, ale brzmi zachęcająco. Nigdy nie słyszałam o tej serii ni o autorce. Może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam ją w planach ;)
    Pierwszy tom mnie zachwycił. Ciekawe jak będzie z tą częścią ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Słyszałam o tej serii, ale jakoś nigdy mnie do niej nie ciągnęło, aczkolwiek Twoja recenzja bardzo mnie zainteresowała. Będę się za nią rozglądać, mam już dość płaskich bohaterów, więc cieszę się, że tutaj takich nie znajdziemy ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Książka genialna - cała seria! Zupełnie inna i nie czuje się w niej tej fali wampiryzmu. Nie rozumiem jak ludzie powyżej mogą myśleć, że jest pdoobna do Zmierzchu tylko przez "wampiryzm". Gdyby nie krew to nawet nie byłyby wampiry :)

    OdpowiedzUsuń