"Prawdziwa miłość nie zna granic czasu i przestrzeni"
Motyw podróży w czasie jest ostatnio często wykorzystywany przez autorów, i bardzo dobrze, bo jest to pomysł dający szerokie pole do manewru, oraz potrafiący przedstawić świat naprawdę ciekawie. Już okładka i tytuł "Poza czasem" Alexandry Monir wskazują na to, że książka będzie poruszać właśnie tę kwestię, dlatego zabrałam się za lekturę z nie małym entuzjazmem, bo już dawno nie czytałam dobrej książki właśnie o podobnej tematyce. Jednak czy nie za wysoko postawiłam poprzeczkę?
Michele Windsor poznajemy, gdy jest beztroską nastolatką, taką jak każda inna, a jedyne, co ją wyróżnia to dziwne sny, które męczą ją niemal całe życie. Jednak nagle w rodzinie dziewczyny zdarza się tragedia, a matka zapisuje w testamencie, że w razie co, prawnymi opiekunami Michele są dziadkowie mieszkający na drugim końcu kraju, z którymi ta nigdy nie miała najmniejszego kontaktu. Jednak, zmuszona do wyjazdu, po niedługim czasie znajduje się w całkiem nowym mieście, nowym domu, z obcymi ludźmi, nową szkołą... Lecz nie to wszystko jest najgorsze. Dziewczyna znajduje dziwny klucz z pętelką i zegarem słonecznym, który nawiedzał ją w snach i zaintrygowana, próbuje znaleźć dla niego zastosowanie, jednak to co się dzieje, kiedy już je znajduje, przekracza jej najśmielsze oczekiwania.Dzięki dziennikowi jednej z przodkiń przenosi się dokładnie sto lat wstecz i poznaje chłopaka, który zawsze był w jej snach, razem z kluczem. Jest to miłość od pierwszego wejrzenia, jednak czyta miłość może przetrwać, kiedy dwójka ludzi pochodzi z całkiem innych czasów i na dobrą sprawę, nawet nie powinni się spotkać?
Prawdę powiedziawszy, pierwsze sformułowanie jakie nasuwa mi się na myśl po skończeniu lektury, to "niewykorzystany potencjał". Historia jest dość ciekawa, jednak przedstawiona w wręcz... odrzucający sposób! Nie wiem, może ja już po prostu wyrosłam z takich książek? Jednak były w treści rzeczy dla mnie tak absurdalne, że to było aż śmieszne. Autorka pisała, jakby ktoś stał nad jej uchem i mówił "Pamiętaj, musisz zrobić tak, żeby ta książka miała 275 stron i ani jedną więcej!", bo po prostu pewne kwestie były tak kompletnie nierozwinięte i chwilami bezsensowne, że przyłapałam się na tym, że czytałam tę książkę niemalże w nocy, tylko po to, żeby nie stracić fragmentu następnego dnia na dokończenie jej. No cóż, po prostu jeden z największych zawodów, z jakimi się ostatnio spotkałam.
Jeszcze jeden szczegół bardzo mi się rzucił w oczy... ta książka po prostu nie miała celu! Była jakaś tam tajemnica, jakaś zagadka, coś intrygującego, ale to by było na tyle, odniosłam wrażenie, że całość pisana jest od niechcenia, bez dalszego pomysłu na rozwinięcie. Już nie wspomnę o tym, że Nowy Jork "swingujący, pulsujący emocjami i jazzem, nasycony zapachem drogich perfum, szeleszczący jedwabiem" jak to widnieje w opinii na okładce, również nie jest wyczuwalny, przez to, że autorka ograniczyła opisywanie otoczenia do całkowitego minimum. Jedyne, czemu było poświęcone dość uwagi, to rozmyślania Michele. Przez ten brak dokładnie przedstawionego świata, kompletnie nie mogłam się wczuć.
Bohaterowie też nie byli zbyt ciekawi. Główna bohaterka mdła i mało interesująca, jej reakcje na na przykład śmierć matki, również przedstawione jakby od niechcenia. Nie polubiłam jej. Z innymi bohaterami, na dobrą sprawę nawet nie miałam okazji się "zapoznać", bo jak mówiłam - wszystko ograniczone do minimum, jakby celem autorki nie było napisanie dobrej książki, tylko zmieszczenie się w 275 stronach.
Oprawa graficzna jest chyba największym atutem powieści, bo okładka ładna, klimatyczna, utrzymana w stonowanych kolorach, zasługuje na brawa. Naturalnie - skrzydełka, w środku też subtelnie przyozdobione strony, pod tym względem naprawdę nie mam zastrzeżeń.
Pod koniec mogę jedynie rzec, że ta książka tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że już dawno wyrosłam z książek, gdzie akcja dzieje się w "Erze Facebooka", bohaterki są płytkie, a świat przedstawiony w naprawdę mało interesujący sposób. Jednak pomysł był, okładka cieszy oko, a jeśli chodzi o plusy w samej fabule, to chyba będzie to jedynie intrygujące zakończenie, które sprawiło, że mam ochotę sięgnąć po następną część, ale już z o wiele mniejszym entuzjazmem niż zaczynałam tę książkę. W każdym bądź razie, ja czuję się naprawdę mocno zawiedziona, a "Poza czasem" polecam raczej młodszym czytelniczkom, tudzież tym, które lubią powieści, które mają dużo wspólnego z czasami współczesnymi i współczesnymi dziewczynami. Bardziej wymagającym osobom raczej nie polecam. Ode mnie 4/10.
Oryginalny tytuł: Timeless
Nr. tomu w serii: I
Tłumaczenie: Natalia Mętrak
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 21.01.2014r.
Ilość stron: 288
Cena detaliczna: 32,90 zł
Szkoda, że książka nie wykorzystała potencjału :(
OdpowiedzUsuńMnie osobiście ta książka bardzo się podobała, ale to może dlatego, iż na co dzień czytuje inne gatunki literacki i powyższy był dla mnie czymś nowym i świeżym.
OdpowiedzUsuńByć może tak. Ja czytałam już trochę książek o nieco podobnej tematyce i ta niestety jest z nich wszystkich najsłabsza.
UsuńJeśli już sięgam po coś w tym gatunku, musi być naprawdę solidne. Takim miernotom mówię zdecydowane nie ;-)
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się,naprawdę niewiele stracisz :) Jeśli jednak interesuje Cię taka tematyka, to pamiętam, że czytając zakochałam się Trylogii Czasu Kerstin Gier, może sobie ją odnowię na dniach nawet! :D
UsuńJa ostatnio też miałam taki czas, że pomyślałam: mam 17 lat i chyba wyrosłam z takich książek. Ale myślę, że to kwestia doboru odpowiedniej literatury :) Tę książkę wypożyczyłam kilka dni temu z biblioteki, dobrze, że nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację, bo na dobrą sprawę jest wiele takich książek, które lubię, jednak po prostu ta nie przypadła mi do gustu pod żadnym względem, no ale może u Ciebie będzie inaczej :)
UsuńI rany, zazdroszczę, że masz takie książki w bibliotece! W nas jeszcze nigdy nie natknęłam się na młodsze niż dwa lata...
Ostatnio coraz lepiej z tą biblioteką, kilka dni po premierze już są książki, a to wcale nie takie duże miasto xD
UsuńJak to tak? :(( Zazdroszczę!
UsuńOstatnio właśnie wszyscy mówią, że zazdroszczą :D
UsuńWszyscy ostatnio ją chwalą. Tak, chyba rzeczywiście mam ochotę ją przeczytać
OdpowiedzUsuńNo cóż, jeśli przeczytałaś chociaż końcówkę recenzji to wiesz, że akurat ja jej nie chwalę :P
Usuń