piątek

Więzień labiryntu - James Dashner

    "Znajdź wyjście albo giń"

    "Więzień labiryntu" autorstwa Jamesa Dashnera to książka, która rozpoczyna trylogię porównywaną przez czytelników do uwielbianych i popularnych "Igrzysk śmierci". Nie ukrywam, że mi się "Igrzyska" bardzo podobały, jednak teraz co druga antyutopia porównywana jest do tejże książki, więc sama nie wiedziałam czy ufać tej opinii. No ale recenzje "Więźnia" były tak pozytywne, że uległam i niedługo potem miałam w łapkach swój egzemplarz. Było to dobrych kilka miesięcy temu, pamiętam jak zabrałam się za to i pierwszych kilkadziesiąt stron nie bardzo mnie wciągnęło, ale teraz, kilka dni temu zabrałam się powtórnie za tę lekturę i, no cóż, wrażenia mam całkowicie inne niż na samym początku...

    Thomas jeszcze wczoraj najprawdopodobniej był normalnym chłopakiem, robiącym to co inni chłopcy w jego wieku. Ale nagle, nie wiadomo skąd i nie wiadomo dlaczego budzi się w windzie nie pamiętając zupełnie nic. Wiedział tylko jak ma na imię, i, że na pewno coś tutaj nie gra... I rzeczywiście. W momencie kiedy winda się zatrzymuje, Thomas wychodząc z niej trafia do całkowicie innego świata. Strefa - tak nazywają to inne dzieciaki, które tkwią tu już długie miesiące, lata. Bo Thomas nie jest sam. Do centrum ogromnego labiryntu co miesiąc trafia do nich jeden nastolatek. Jednak okazuje się, że przybycie Thomasa do Strefy coś zmieniło, coś poruszyło, bo następnego dnia, winda znów daje o sobie znać podrzucając nieprzytomną dziewczynę z wątpliwą wiadomością. Nastolatkowie nie wiedzą co robić. Jedynym racjonalnym, a równocześnie najgorszym pomysłem wydaje się jedno. Ucieczka. Jednak czy jeśli nikomu nie udało się przeżyć ucieczki z niekończącego się labiryntu, im się to uda? Czy Thomas da radę przywodzić innym mieszkańcom Strefy i wydostać ich z labiryntu? To się dopiero okaże.

    W "Więźniu labiryntu" mamy do czynienia z narracją trzecioosobową, co doskonale pozwala poznać nam nie tylko głównego bohatera, a także jego kompanów. Cała książka jest napisana dość... młodzieżowym językiem, tak bym się wyraziła. Nie pozwala nam to zapominać, że mieszkańcy Strefy, żyjąc w okrutnych warunkach, będąc w swego rodzaju "więzieniu" dalej mieli trochę psychiki dziecięcej, aczkolwiek nie zachowywali się jak nieodpowiedzialne dzieci, co jest zdecydowanie plusem książki. Trzeba także spojrzeć pod takim kątem, że akcja "Więźnia" wiecznie pędzi, oraz wszystko osnute jest delikatną nutką tajemnicy przez co czytając jeszcze bardziej chcemy wiedzieć czego dowiemy się na następnej kartce. Rewelacja. Dzięki temu książkę pochłaniało się błyskawicznie, pomimo sporego formatu i przyzwoitej ilości stron.

    Bohaterów mamy tu sporo, lecz akcja skupia się głównie wokół Thomasa, który doskonale sprawdził się w roli jako takiego przywódcy i nie miał przy tym jakieś cechy, która nie wiadomo jak bardzo by mnie irytowała czy raziła w oczy, a czasem autorzy mają zwyczaj nadawać właśnie takie cechy swoim głównym bohaterom. Poza Thomasem poznajemy jeszcze miedzy innymi Newta,Chucka, Alby'ego, Gally'ego czy Teresę. Każdy z bohaterów wnosi coś do książki - jedni więcej, drudzy mniej, ale nie wyobrażam sobie fabuły zbudowanej w tak dobry sposób w jaki jest zbudowana, bez jakiejkolwiek z tych postaci. James Dashner dobrze swoje postaci wykreował, choć miałam wrażenie, że mógł jakby to powiedzieć... trochę głębiej wejść w ich psychikę. No ale to takie niedociągnięcie, które zauważy się tylko, jeśli wszystko zacznie się absurdalnie analizować, tak jak ja to lubię porobić.

    Co do oprawy graficznej to nie mam żadnego "ale", okładka bardzo mi się podoba, w doskonały sposób oddaje klimat książki, choć oryginał też jest niczego sobie, jednak miło, że mamy oryginalną okładkę, taką naszą a nie skopiowaną z oryginału :) Książka ma dość spory format, ale zauważyłam, mając do tej pory kilka książek Papierowego Księżyca na półce, i "Dotyk ciemności" na półce, że wszystkie, albo chociaż większość mają tą przypadłość. W sumie to nie jest to ani dobrze, ani źle, jestem w tej kwestii obojętna, choć w torebce zajmuje więcej miejsca ;) Ogólnie rzecz biorąc książka w reku dobrze leży, w środku przyzwoicie wygląda, ma skrzydełka - nic tylko brać i czytać!

    Podsumowując, mimo, że czytając "Więźnia labiryntu" nie przeżyłam drugich igrzysk, to z bohaterami wykreowanymi przez pana Dashnera także spędziłam udane chwile i książkę wspominam bardzo dobrze. Mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać w naszym ojczystym języku drugą część tego cyklu, bo niesamowicie mnie interesują dalsze przygody Thomasa i jego kompanów. Książkę polecam każdemu fanowi powieści przygodowych, fantastycznych, a w szczególności - antyutopijnych i daję z czystym sumieniem zasłużoną ocenę 9/10.Ja po prostu nie mogę być surowa, dla książek, które mnie urzekną ;)



Trylogia "Więzień labiryntu":
1. Więzień labiryntu
2. The Scorch Trials
3. the Death Cure


Oryginalny tytuł: The Maze Runner
Nr. tomu w serii: I
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Data wydania: 09.11.2011r.
Ilość stron: 400
Cena detaliczna: 34,9


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Papierowy Księżyc.


27 komentarzy:

  1. Pozytywna recenzja bardzo mnie cieszy do mam tą książkę na półce.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się bardzo, ale to bardzo podobała :D

    OdpowiedzUsuń
  3. z pewnością przeczytam :)
    mam ją na mojej liście książek do zdobycia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sheti - tak jak mnie ^^

    Miłośniczka - cieszę się :)

    Larysa - a to czemu :D? To książka dla każdego ^^ no... prawie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie rewelacja, czytałam ją pod koniec zeszłego roku i wciąż miło wspominam :) Czekam (od 8 miesięcy...) na drugą część ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tego nie lubię w czytaniu książek tuż po premierze X_X Za dużo czekania.

      Usuń
  6. Mam w planach jak najszybciej ją przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do czytania opowieści na moim blogu wwww.spirit-guard.blogspot.com ! :)
    Historia opowiada o życiu chłopaka interesującego się okultyzmem i zjawiskami paranormalnymi, Doriana, którego życia diametralnie się zmienia, gdy pewnego słonecznego dnia podeszła do niego dziwna dziewczyna oznajmująca mu, że widzi podążającego za nim ducha. Jest ona tzw strażnikiem dusz. Jako wysłannik Boga, ma ona za zadanie pomagać błąkającym się po świecie duszom stać się aniołami i jednocześnie bronić przed sługami diabła, którzy próbują je pochwycić w celu zwiększenia swojej "armii". Dusze są karane poprzez brak dostępu do nieba za popełnienie w poprzednim wcieleniu samobójstwa. Jak się później okazuje, dusza podążająca za Dorianem nie przyczepiła się go przypadkowo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak na razie spasuję ;) Niestety mam tyle zaległych pozycji, że sobie poczeka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem ten ból, też tak czasem mam, tyle nieprzeczytanych książek się na mnie z półek patrzy a tu recenzje kuszą do kupienia nowej!

      Usuń
  10. Dzisiaj też dodałam recenzję tej książki. XD Również bardzo mi się podobała. Ma niesamowitą atmosferę. :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka jak najbardziej mnie kusi, lecz nie wiadomo czemu boję się po nią trochę sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale się teraz wysyp recenzji do Więźnia zrobił :) i w sumie dobrze, książka jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przez te przyrównania, myślałam, że będzie bardziej do "Igrzysk..." podobno, a tu miłe zaskoczenie, że nie żadna kopia. ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Ostatnio czytałam wiele recenzji tej książki. ;) "Więzień labiryntu" to jedna z moich ulubionych książek, więc mam nadzieję, że wydawnictwo zlituje się nad fanami trylogii i kontynuację wyda jeszcze w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
  15. Skoro tak ją polecasz, to bardzo chętnie bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kusisz, oj kusisz :D A ja i tak od dłuższego czasu miałam ochotę przeczytać tę książkę. Teraz nie spocznę póki nie dorwę jej w swoje ręce :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja takim porównaniom nigdy nie ufam, bo fantastyka zawsze porównywana jest do Pottera, antyutopijne do Igrzysk albo Gone, i tak jest z każdym gatunkiem. Więc te porównania są nic nie warte, po prostu ktoś chce w ten sposób zwiększyć sprzedaż. Zawsze lepiej się samemu przekonać, a tę pozycję mam na półce i cieszę się, że Twoja ocena jest pozytywna :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Słyszałam o tej pozycji przed samą jej premierą i wydawała mi się ciekawa ;) Najpierw jednak chciałabym sprawdzić czym są porównywane do niej "Igrzyska...", których jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Słyszałam, że całkiem niezła , ale że jakoś antyutiopie i tym podobne nie są w moim guście to raczej podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Już czeka na mojej półce na swoją kolej.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. No nie wiem, nie wiem. Brzmi fajnie, ale... kolejna trylogia? Skąd brać na to pieniądze? :)

    OdpowiedzUsuń