środa

Królestwo łabędzi - Zoe Marriott

    "Brzydkie kaczątko"

    Od jakiegoś czasu bardzo lubię czytać książki wydawnictwa Egmont, a w szczególności te, które należą do serii "Poza czasem". Przeczytałam je wszystkie i każda naprawdę mocno mi się spodobała, dlatego wiedziałam, że "Królestwo łabędzi" od Zoe Marriott będę musiała dorwać i przeczytać, i na szczęście nie musiałam długo czekać. Egzemplarz niezbyt duży objętościowo, ze sporawą czcionką, ale także intrygującym opisem i niesamowitą okładką... Nic tylko brać się do lektury.

    Aleksandra wraz ze swoimi trzema braćmi wiedzie beztroskie życie w pałacu rodziców. Dziewczyna czuje się trochę... inna niż cała jej rodzina, bo jest nad wyraz przeciętna, ale i tak dobrze się czuje w towarzystwie kochającego rodzeństwa, z którym uwielbia się wygłupiać. Duże oparcie stanowi dla niej również kochająca matka, która będąc potężną czarownicą, nieco uczy ją ze swojego fachu. Jednak cała sielanka ulega zniszczeniu w momencie kiedy tajemnicza bestia zabija matkę, a ojciec, który specjalnie czuły nigdy nie był, nie trwając w żałobie zbyt długo, szybko postanawia poślubić kobietę przypadkowo znalezioną w lesie. Aleksandra doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to ta kobieta jest sprawczynią śmierci matki, jednak chcąc udowodnić, że piękna Zella nie jest tym, za kogo się podaje, dziewczyna, razem z braćmi wpada w nie lada kłopoty. Ona zostaje wywieziona do Midlandu - do siostry swojej matki, której nigdy nie poznała, zaś chłopcy - wygnani. Czy Aleksandra zdoła ochronić ziemie Królestwa przed niszczycielską siłą Zelli?

    Zazwyczaj, gdy czytam, wolę gdy książka dotyczy głównie ludzi. Nie lubię, gdy specjalna uwaga poświęcona jest na przykład zwierzętom, nie wiem czemu, po prostu za tym nie przepadam. W "Królestwie łabędzi" jednak dużą rolę odgrywa natura, eneida. Dokładnie opisane jest jak na dziewczynę wpływają fale z urodzajnej ziemi, przez co, samoistnie, duża część lektury poświęcona jest własnie przyrodzie. Jednakże, o dziwo, tutaj nie przeszkadzało mit o ani trochę, wręcz mogłabym powiedzieć, że niejako to książkę urozmaiciło. Mamy tutaj także do czynienia z jednym z moich ulubionych wątków - z czarownicami. Przedstawienie tychże postaci przez Zoe Marriott bardzo mi się spodobało. Wszystko pokazane było w taki... naturalny sposób. Te wszystkie czary to nie było "Abrakadabra!", tylko magia czerpana była z Ziemi, z ziół i ich właściwości, co stanowiło miły element.

    Przez całą książkę, główna bohaterka przez dość długi czas żyje samotnie, jednak mimo to, przez jej życie przetoczyło się sporo osób. Najpierw możemy poznać jej matkę, ojca, oraz trzech braci, do których poczułam dużą sympatię, potem zaś ciotkę oraz służącą, u których mieszkała w Midlandzie. Dalej na jej drodze stanie jeszcze interesujący książę Gabriel, tudzież Róża, którzy również stanowili pozytywną stronę lektury.

    Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to uważam, że okładka jest naprawdę cudna. A w porównaniu do oryginału to już w ogóle. Uważam, że wydawnictwo zasługuje na dużego plusa za bajeczne okładki do serii "Poza czasem", bo aż się miło patrzy na te książki, a kto tego nie lubi? Egzemplarz elegancko ma skrzydełka, w środku wszystko pięknie, tylko jedynie uważam, że jak na 260 stron to cena 34,99 jest trochę zbyt wysoka.

    Tak więc, podsumowując, "Królestwo łabędzi" okazało się miłą, jednotomowa lekturą, którą czyta się w tempie błyskawicznym. Ma swój urok i chociaż nie jest dziełem sztuki, to nie jest też płytka, zawiera wartości, przesłanie, oraz nawiązanie do "Brzydkiego kaczątka". A kto nie lubi takich urozmaiceń? Ja osobiście uwielbiam! Dlatego właśnie wiem, że będę tę powieść miło wspominała, i polecam, jeśli ktoś chce przeczytać coś lekkiego, ale jednocześnie zawierającego jakieś wartości. Bo myślę, że tej książki raczej płytką nazwać nie można. Ocena ode mnie to 7,5/10 i nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejną książę z serii "Poza czasem"! 

Oryginalny tytuł: The Swan Kingdom
Tłumaczenie: Monika Walendowska
Numer tomu w serii: -
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Data wydania: 06.03.2013r.
Ilość stron: 264
Cena detaliczna: 34,99

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont! :)


14 komentarzy:

  1. Ciekawa recenzja, a książka czeka już na mnie na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie na blogu też recenzja tej książki.chwilami nasze opinie mają podobny wydźwięk :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam, zrecenzowałam i mogę śmiało powiedzieć, że książka mi się podobała:) Ma taki swój baśniowy urok:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, bo w sumie gdyby nie ten element to niczym by się "Królestwo..." nie wyróżniało :3

      Usuń
  4. Zapraszam na konkurs

    http://swiatnatchnionyksiazkami.blogspot.com/2013/03/konkurs-wraz-z-nadejsciem-wiosny.html?m=0

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejna pozytywna recenzja tej książki :) Chyba w końcu będę musiała po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę mam w planach, chociaż miałam już okazje czytać raczej mało pochlebne recenzje na jej temat :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raczej się z pozytywnymi opiniami spotykałam, ale dużo zależy od tego, kto czego po tej książce oczekuje... Ja tam będę ją miło wspominać ;)

      Usuń
  7. Mnie książki wydawnictwo Egmont nudzą. Są strasznie infantylne.
    Możliwe, że kiedyś przeczytam, bo książka wydaje się magiczna w taki dziwny sposób.
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie zdziwiło mnie, że książeczka jest taka cienka, mimo to na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń