środa

Pocałunek demona - Lynn Raven

    "Nie wiedzieć kim jesteśmy"


    Książka "Pocałunek demona" rzuciła mi się w oczy zaraz po jej premierze, ale non stop się wahałam, gdyż cena była naprawdę wysoka jak na trzysta parę kartek a wydawnictwo nie sprawdzone, wiec ucieszyłam się na okazję wymiany za tą właśnie książkę. Czekała ona długo na swoją kolej aż w końcu nadszedł ten dzień kiedy zorientowałam się, że tak nie przeczytam tego teraz to wyślę dalej nie przeczytane. Zaczynam czytać. Czytam i czyta... i mam wrażenie deja vu (przepraszam za brak tych specjalistycznych kreseczek xD)... gdzieś to już wcześniej czytałam...
"Paulina spojrzawszy na kartki w owej książce nagle spojrzała na nią z niesmakiem, założyła zakładką i zamknęła bo miała dosyć.
- Cholernie wierna kopia "Zmierzchu"..."*
Tak mniej-więcej przedstawia się moje zdanie o tej książce.


    Dawn nie ma rodziców. Jest wychowywana przez wuja i ma wszystko czego chciałaby każda nastolatka oprócz tego czego sama by chciała - miłości i ciepła domowego ogniska, gdyż wuj albo jest surowy albo go nie ma. Do jej szkoły, przybywa tajemniczy i seksowny dla większości, dla niej arogancki i bezwstydny Julian DuCraine, przystojny chłopak zachowujący się jak dupek. Jednak mimo tego z jaką rezerwą go traktuje istnieje między nimi jakieś tajemnicze przyciągnie, wcale nie zadowalające Dawn. Mówią jednak, że od nienawiści do miłości mniej niż jeden krok i za jakiś czas ma się przekonać o tym również Dawn, której uczucia drastycznie się zmieniają względem chłopaka. Jednak jak na "mhrocznego faceta" przystało, Julien skrywa pod powłoką normalnego chłopaka  straszny sekret, który zaprowadzi dziewczynę prosto w świat Lamii i wampirów...


    Zacznijmy może od tego, dlaczego zasugerowałam, że jest to świetna kopia "Zmierzchu", skoro poniższe krótkie streszczenie wcale tego nie odzwierciedla. Tam po prostu... wszystko było tak podobne. No może jedynie Edward i Julien byli swoimi przeciwieństwami. Dawn od początku pała do chłopaka nienawiścią, ale czytając o niej, mamy wrażenie jakby autorka na siłę próbowała ją wprowadzić. Nie czujemy tego emanującego od książki gniewu i nie przezywamy go razem z bohaterką. W powieści pani Meyer Edward ratuje Bellę przed autem, tu przed spadającymi "klamotami", potem szukanie w internecie informacji o wampirach... było tego zdecydowanie więcej ale książkę czytałam dawno, wiec nie jestem w stanie sobie tego przypomnieć. Lynn Raven, wprowadzając nutkę oryginalności (która już jest prawie w każdej książce) chciała nadać książce mroczny klimat i wciągnąć czytelnika. W moim przypadku zdecydowanie jej się to nie udało.


    Bohaterowie są w miarę dobrzy, ale wszystko skupia się tak naprawdę tylko na Julienie i Dawn, ewentualnie na jej wuju. W "Zmierzchu" przynajmniej mieliśmy różnorodność postaci! Dawn jest nijaka i odstrasza swoim zachowaniem na kilometr, za to Julien zapewne miał być mroczny oraz seksowny ale zdecydowanie taki nie był. No, może dla osób które (nie mam pojęcia jak) wciągnęły się w tej książce, ale ja po jej skończeniu po prostu zamknęłam i po prostu zwisało mi co dalej będzie, co się dziać będzie z bohaterami. Nienawidzę tej cechy w książkach. Bohaterowie to rzecz najważniejsza.


    Jeżeli chodzi o ogólny klimat książki, to powiem, że chwilami jest nawet udany. Mamy przeczucie, ze zaraz stanie się coś strasznego, że jest tam jakaś tajemnica, choć też denerwowało mnie to, jaka Dawn była niedomyślna. Okropnie mnie tym denerwowała. W sporej mierze także akcja rozgrywała się w szkole, co jest dla mnie minusem, chociaż gdyby to jeszcze było rozegrane w ciekawy sposób...


    Co do oprawy graficznej, tu także się polscy graficy nie postarali. Nie jest najgorzej, ale patrząc na okładkę  mi przynajmniej, nasuwa się wyobrażenie mrocznej i namiętnej książki a nie można określić jej takimi przymiotnikami. Po prawej umieściłam książkę, nie mam pojęcia jaką, bo tytuł jest po niemiecku, ale jest ona tak piękna, że okropnie chciałabym mieć ją na półce! W środku nie mamy żadnych "bajerów" a książka jest ciężka i ma większy format niż normalna. nie widzę tu plusów.


    Podsumowując, "Pocałunek demona" autorstwa niemieckiej pisarki Lynn Reven, to dla ceniących sobie naprawdę dobre i oryginalne powieści totalna strata czasu. Po prostu otwarcie nie polecam tej książki nikomu, gdyż spotkanie z nią nie było przyjemnością nawet w najmniejszym stopniu. Daję "Pocałunkowi'" ocenę 3/10 za te momenty z klimatem i nie mam zamiaru czytać następnych części, z których druga powinna się pojawić w tym roku. 40 zł (skąd ta śmieszna kwota?!) wydane w błoto.


* są to moje osobiste odczucia XD


Oryginalny tytuł: Der Kuss des Kjer
Numer tomu w serii: I
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Foka
Rok wydania: 2011
Ilość stron: ok. 360
Cena det.: 39.90


PS: przepraszam z góry za błędy ;) Czas gonił, a chciałam tą reckę jak najszybciej umieścić.

14 komentarzy:

  1. Chciałam przeczytać ,ale w żadnym sklepie nie mogłam jej znaleźć i chyba dobrze ,że tak się stało ;D Co do okładki ,która ci się podoba to w pewnym sensie została wykorzystana w "Nieśmiertelni.Miłosne opowieści wampiryczne." różnych autorów :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygrałam tę książkę już w maju i nigdy nie chciałam jej przeczytać xd Stoi po prostu na półce, a po recenzji wnioskuję, że to i tak byłaby strata czasu ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie słyszałam o tej książce, ale opinia i jej opis nie zachęcają do jej przeczytania. Może kiedyś, w ramach relaksu ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nazwisko autorki chyba obiło mi się o uszy, ale tej ksiązki nie znam. Szkoda, że tak nisko. Kolejny zapychacz półek, po którego nie warto sięgać...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy napisałaś, że książka to kopia "zmierzchu" jest dla mnie pozycją straconą. Od razu. Tak więc po nią nie sięgnę, chociaż okładka naprawdę jest ładna.
    Zapraszam do siebie- nowa odsłona bloga www.narratorka.blogspot.com. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Gorsze od "Zmierzchu"? Zdecydowanie sobie odpuszczę.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dość, że to kolejna parafraza "Zmierzchu", to jeszcze nie można tego nigdzie dostać ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś może przeczytam, ale kupić nie kupię. Za droga jak na nią ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, muszę przyznać, że masz rację co do okładki, ceny i wydania - w końcu to ma być powieść dla młodzieży, a widziałaś okładki kolejnych tomów? Sprzedaż będzie zerowa albo minimalna, jak się spodziewam... Niestety nie zgadzam się co do samej opinii treści - dla mnie książka była ciekawa i Julien bardzo mi się spodobał. Wiadomo - podobieństwa znajdziemy wszędzie... Może to nie jest super romans kipiący namiętnością, seksem i czym tam jeszcze, ale ma w sobie klimat. A mało jest książek z KLIMATEM. Lubię Pocałunek demona i od siebie mogę dodać, że polecam książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Już wcześniej nie zamierzałam w nią inwestować, bo w opisie nie było nic intrygującego. Widzę, że to była dobra decyzja. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na pewno nie przeczytam. Coraz trudniej znaleźć książkę z czymś oryginalnym. I fakt, ceny niektórych książek mnie śmieszą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mimo wszystko z ciekawości przeczytam, jeśli kiedykolwiek wpadnie w moje ręce. Chociaż nie przepadam za literaturą niemiecką

    OdpowiedzUsuń
  13. Okładka ściągnięta z książki Nieśmiertelni http://www.google.pl/imgres?hl=pl&sa=X&biw=1280&bih=643&tbm=isch&prmd=imvnsb&tbnid=B6GpnzABV7fIiM:&imgrefurl=http://merlin.pl/Niesmiertelni_Cynthia-Leitich-Smith-Kristin-Cast-Rachel-Caine-Tanith-Lee-Richelle/browse/product/1,808251.html&docid=YnpQrSo5fwJm7M&imgurl=http://merlin.pl/Niesmiertelni_Cynthia-Leitich-Smith-Kristin-Cast-Rachel-Caine-Tanith-Lee-Richelle,images_big,31,978-83-245-7882-5.jpg&w=261&h=410&ei=oW3fT-DrOoXTsgaFgYXlDQ&zoom=1&iact=hc&vpx=733&vpy=139&dur=52&hovh=282&hovw=179&tx=96&ty=173&sig=103230634094865337351&page=1&tbnh=129&tbnw=82&start=0&ndsp=23&ved=1t:429,r:4,s:0,i:109 -,-

    OdpowiedzUsuń