wtorek

Numery. Czas uciekać - Rachel Ward

      "Kiedy przychodzi czas na ucieczkę"

      "Numery. Czas uciekać" To pierwsza część serii napisanej przez Rachel Ward. Nie ciągnęło mnie do tej książki, szczerze powiedziawszy, ale przeczytałam kilka naprawdę pozytywnych opinii i postanowiłam się z lekturą zapoznać. Nie miałam względem niej wysokich wymagań, tak więc jak wypadła w moim mniemaniu?

      Jem od zawsze, gdy spojrzy w oczy, które są w końcu odzwierciedleniem duszy człowieka, dostrzega numer. Na początku nie miała pojęcia, co może oznaczać, jednakże, data śmierci jej matki była dokładnie taka sama jak jej numer. Wtedy Jem już wiedziała co oznaczają numery. Dlatego podczas przechadzki po Londynie z, od niedawna przyjacielem, czarnoskórym Pająkiem, gdy pod London Eye widzi w oczach wielu ludzi te same numery wie, że musi brać nogi za pas. Numery wskazywały bowiem, że wszyscy ci ludzie zginą dzisiaj. Kamery rejestrują ją uciekającą tuż przed wybuchem bomby podstawionej przez terrorystów. W takiej sytuacji każdy, i niewątpliwie londyńska policja także, staje się podejrzliwy, więc nagle cały świat jest przeciwko Pająkowi i Jem. Muszą uciekać.

      Wspomagając się ukradzionymi pieniędzmi zaczynają podróż co chwilę to kradnąc auto i żyjąc z jedzenia chipsów kupionych na stacji paliwowej. Jem wiernie towarzyszy Pająkowi oraz słucha jego planów o przyszłości. Jednakże co jeśli dziewczyna wie o tym, że przyjaciel nie będzie miał żadnej przyszłości? Postanawiają wykorzystać każdą chwilę która im została razem w podświadomości wiedząc, że wspólnego czasu nie zostało im wiele jednak mając nadzieję, że jeszcze będą mogli się sobą nacieszyć. Czy uda im się przeżyć? Miłość pomoże czy przeszkodzi? Czy Jem może zmienić przeznaczenie i kupić im trochę czasu? Chociaż trochę?

      Prawdę powiedziawszy nie miałam najmniejszego zamiaru na początku przeczytać tej książki,  a język jakich Rachel Ward się posługiwała już od początku nie pozostawiał wiele do życzenia. Chciałam odłożyć książkę. Strasznie mnie irytowało takie "luzackie" podejście do wszystkiego i te "modne" zwroty, które, teraz już oficjalnie mogę to stwierdzić w literaturze przyszłości nie będą miały. Jem do wszystkiego podchodziła olewatorsko, nazywała ciotkę starą krową (bodajże) a Pająk nie był lepszy. Ale trzeba przyznać, że mimo iż tak teraz na to narzekam, to pod czas czytania ignorowałam to, bo skupiona byłam na fabule.

      Co do bohaterów to nie poznajemy ich zbyt wielu. Właściwie mamy okazję zaznajomić się tylko z Jem, Pająkiem oraz Val, babką Pająka, ewentualnie jest coś też o Karen, ciotce Jem, ale nie za dużo. Co do Jem to miała według mnie, tak jak już to wspomniałam, zbyt olewatorski stosunek do wszystkiego i po prostu nie mogłam sobie wyobrazić takiej zbuntowanej jak ona nastolatki z ogoloną głową i w babcinych ciuchach. Pająk był już trochę lepszy. Po praz pierwszy spotkałam się z czarnoskórym głównym bohaterem i nie, żebym popierała rasizm, bo oczywiście tego nie robię, ale ciężko mi było wyobrazić sobie czarnoskórego bohatera. Sama nie wiem dlaczego, po prostu pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. 

      Także głupim mi się wydaje... w ogóle można by powiedzieć, że fabuła. Jem i Pająk uciekają bo są PEWNI, że policja ich szuka i, że chcą ich zamknąć. co prawda mają przekichane ale to jak się zachowują świadczy tylko i wyłącznie o tym jacy jeszcze są po prostu... niedojrzali. Ech... tyle się rozwodzę nad wadami tej książki, że aż zapomniałam o zaletach dzięki którym ta pozycja na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci. Po pierwsze, mimo, że gdzieś, nie wiem skąd już znam ten motyw główny - czytanie daty śmierci z oczu, to książka wydaje się być oryginalna i wybijająca się ponad typowe, wampiryczne paranormale i nawet jest coś tam z paranormala ma to jest książką która "daje do myślenia". Pokazuje wewnętrzną walkę nastolatków po śmierci bliskiej osoby oraz poglądy na rzeczy z którymi nie wiedzą jak sobie poradzić. Oraz miłość, jej oczywiście także nie mogło zabraknąć. Pająk z przyjaciela stał się kimś najbliższym sercu dziewczyny... a to tylko przecież pogarsza sprawę. W końcu niedługo ma umrzeć.

      Podsumowując, "Numery. Czas uciekać" są powieścią, która ma naprawdę sporo wad, ale gdy się ją czyta nie zwraca się na nie uwagi, dopiero po podsumowaniu widzimy je czarno na białym. Zapomniałam jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy. Ta książka to pod koniec po prostu... wyciskacz łez, ale ja nie płakałam. Ja ryczałam. Od początku książki było wiadomo dzięki numerom kto kiedy umrze, ale i tak miałam nadzieję... Więc mimo wszystkich wad książce nie mogę po prostu postawić oceny mniejszej niż 8/10. Polecam.

Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 320
Cena det.: 24.90

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Wilga!


10 komentarzy:

  1. Chciałabym przeczytać tę powieść, z opisu bowiem przypomina mi trochę oszukać przeznaczenie, a w dodatku Twoja recka wbrew pozorom mnie zachęciła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc to z Oszukać przeznaczenie znam ten motyw, hehe :D Tiri, czytaj, czytaj bo myślę, że warto przy Numerach odpocząć od typowych paranormali :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam dwie części i całkiem miło je wspominam:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzja drugiej części pojawi się niebawem :D Zapewne ją połknę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie cierpię, kiedy autorzy posługują się obecnym na ulicach językiem wplatając różne modne powiedzenia. Literatura, dla mnie, to piękny, wyszukany język i mądre treści. Tego tutaj, niestety, nie wiedzę, dlatego też podziękuję tej Autorce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację, trochę wad jest, ale mimo nich książkę genialnie się czytało, dlatego ja dałam jej wysoką ocenę: za pomysł, bohaterów i zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, jeśli chodzi o zakończenie to masz rację. Warto tą książkę przeczytać po prostu aby przeczytać jak się książka skończyła :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja już nie mogę się doczekać trzeciej części:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh, nienawidzę tego modnego języka, którym autorzy posługują się w powieściach. Brzmi to sztucznie i wcale nie pomaga wczuć się w sytuację bohatera. Mimo to ta książka chodzi za mną tak długo, że chyba i tak po nią sięgnę, bo intryguje mnie zdolność czytania dat śmierci. Poczytamy, zobaczymy ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń