piątek

Mroczne Szaleństwo - Karen Marie Moning

     "Witajcie Dublinie jakiego jeszcze nie znaliście!"

     "Mroczne szaleństwo" to pierwsza część "Kronik Mac O'Connor" napisanych przez bardzo dobrze znaną w Stanach właśnie dzięki tej serii, Karen Marie Moning. Pierwsze dwa rozdziały przeczytałam juz jakiś czas temu, w nieoficjalnym tłumaczeniu, bo mój angielski jest na bardzo niskim poziomie ale stwierdzłam, że mimo iż książka sprawiała wrażenie dobrej, poczekam do polskiego wydania. No i się doczekałam. Czy "Mroczne szaleństwo" podołało wymaganiom jakie mu postawiłam?

     MacKayla Lane, w skrócie Mac, wychowała się w Georgii razem z ukochaną siostrą. Alina wyjechała na studia do Irlandii, do Dublina ale siostry łączyła naprawdę silna więź, której daleka odległość nie była w stanie przerwać. Mac od zawsze myślała, że z Aliną mówią sobie o wszystkim, że dzielą sie wszystkimi sekretami. Kochała siostrę jak nikogo. Dlatego właśnie wiadomość o jej śmierci tak nią wstrząsnęła, że mimo błagań i próśb rodziców, czym prędzej poleciała do Dublina, sześć i pół tysiąca kilkometrów od domowego ogniska. A wiadomość, którą Alina zostawiła na jej sektetarce przed śmiercią jeszcze bardziej wzmożyła ciekawość MacKayli.

Musimy porozmawiać, Mac! Tak mało wiesz. Mój Boże, nie wiesz nawet kim jesteś! Tyle rzeczy powinnam ci powiedzieć, ale myślałam, że uda mi się utrzymać cię z dala od tego, aż zrobi się bezpieczniej. Spróbuję dotrzeć do domu...ale on chyba nie wypusci mnie z tego kraju. Wkrótce do ciebie zadzwonię...Och, Mac, on się zbliża! Posłuchaj mnie! Musimy znaleźć szi-sa-du. Od tego zależy wszystko. Nie możemy pozwolić aby oni to dostali! Musimy pierwszi do niej dotrzeć. Przez cały czas mnie okłamywał. wiem teraz czym jest i gdzie...
     Wiadomość się urywa a Mac zostaje z pytaniami na które bez podróży do Dublina sobie nie odpowie. Co siostra miała na myśli mówiąc "Nie wiesz nawet kim jesteś"? Kto jej nie wypuści z kraju? Kto się zbliża? Czym jest szi-sa-du? O co w tym wszystkim chodzi? Czy możliwe jest, ze sie zakochała i nic o tym Mac nie powiedziała? Och, Alino, dlaczego nie podałaś żadnych nazwisk... Mac zdeterminowana aby odnaleźć prawdę wyrusza do Dublina. Tam niemalże od razu, po kłótni ze staruszką o coś tak banalnego jak swoje nazwisko, po spotkaniu z policją i odwiedzeniu mieszkania siostry, trafia do "Księgarni i Bibelotów Barronsa", której to właściciel, Jericho Barrons staje sie do tej pory utrapieniem Mac. Jednakże ten arogancki i wyniosły dupek jej pomaga. Wie czym jest szi-sa-du, daje jej schronienie nad głową a nawet... wyjawia jej kim tak naprawdę MacKayla jest.

     WIDZĄCY SIDHE: osoba na którą nie działa magia elfów, zdolna przejrzeć iluzję albo "urok", otaczające elfa, i zobaczyć ukrytą pod nimi prawdziwą naturę.
Tym własnie jest Mac? Widzącym sidhe? To dlatego potrafi wyczuć PM (przedmioty mocy) oraz Sinsar Dubh (szi-sa-du)?
ZERO: widzący sidhe, który ma moc unieruchamiania elfa dotykiem swoich dłoni.
Chwila, chwila. Tym też jest Mac? Jak to się stało, że przez całe życie o niczym nie wiedziała? Przed czym siostra ją tak usilnie próbowała ochronić? Jak rozwiną sie sprawy z Jericho Barronsem oraz czy spotkanie V'lane'a będzie miało wpływ na Mac? Czyją tak naprawdę jest córką? Co oznacza napis wyryty w skale przez umierającą Alinę LaRuhe 1247 Jr.? czy uda jej się dokonać zemsty, przeżyć i uciec z Dublina?

     Narracja ksiązki jest pierwszoosobowa, na co narzekać oczywiście nie będe bo Mac jest przyjemną główną bohaterką. Szczerą miłością darzy swoich rodziców, a siostrę jeszcze bardziej. Z niektórych opowieści tego typu (nie chodzi mi tylko o elfy) robione sa niepotrzebnie mdłe romansidła, czy przesyconę zbyt dużą ilością scen erotycznych powieści, jednakże pani Moning idealnie wszystko zrównoważyła, dając nam powieść w której jest bardzo, ale to bardzo mały, ale niezwykle wiele obiecujący watek romantyczny, którego kontynuacji wyczekuję z ogromną niecierpliwością, pewne napięcie seksualne i wartka akcja.

      Bohaterów z którymi tak naprawde mieliśmy się okazje bardziej zaznajomić nie było wielu. Oczywiście Mac, która była niezwykle sympatyczną oraz odważną główną bohaterką, Jericho Barrons, który to na początku niezwykle mnie irytował, jednak po pewnym czasie zaczęłam tylko wyczekiwać jakichś ciekawych scen z nim w roli głównej. Po skończeniu ksiązki i kilku końcowych rozdziałach po prostu go uwielbiam! Poza tym mieliśmy trochę o rodzicach Mac, Fionie, współpracownicy Barronsa, niestety zakochanej w nim bez wzajemnisci, wampirze Mallucym (nie mam bladego pojęcia jak jego imię się odmienia) czy V'lanie chociaż spodziewaam się, że jeśli jest wymieniony w opisie książki to będzie o nim więcej, a pojawił sie w zaledwie dwóch scenach.

     Co do samej książki to powiem, że się zdecydowanie nie zawiodłam. Spodziewałam się tego, o czym przeczytałam. Ciekawej i oryginalnej istorii o elfach, które zaczęłam niemalże wielbić od niedawna. W książce było kilka słówek których mieliśmy prawo nie rozumieć ale na końcu wszystkie trudne pojecia były dokładnie wyjaśnione (patrz piąty akapit, gdzie skracajac spisałam z tyłu książki jaka jest definicja Widzącego sidhe oraz Zera).

     Oprawa graficzna. Uważam, że polska jest jedną z gorszych z jakimi się spotkałam, ale aż takiej wielkiem maskary nie ma - na półce ładnie się prezentuje ale moim zdaniem nie ma sensu umieszczać Stonehenge na okładce, skoro nic o nich nie ma w książce. Jaki to ma sens? Poszperałam trochę w internecie i znalazłam jeszcze inne wersje okładki (których jest baardzo dużo) jednak nie mogłam doczytać z jakiego kraju są obie, za to wyraźnie można powiedzieć, ze wydawnictwo Mag inspirowało się tą po prawej. Druga z nich jest moim zdaniem rewelacyjna. Taka.. nastrojowa. Ale cóż, skoro wydawnictwo tak chciało... niech i taka okłądka będzie :)


     Podsumowując, "Mroczne szaleństwo" spełniło moje oczekiwania oraz okazało się lekturą zdecydowanie wartą poświęcenia czasu oraz pieniędzy, jednakże nie kupiłabym jej prawdę mówiąc gdyby nie moja wielka miłość do elfów. Obecnie na rynku jest tyle ciekawych pozycji, że z ostrożnością wybieram książki do zakupu. Przygody Mac i towarzyszącemu jej Jericho czyta się błyskawicznie i z zapartym tchem. Goraco polecam tę pozycję która w stu procentach zasługuje na ocenkę 8/10.

Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 368
Cena det.: 35 zł

Następna część "Szaleństwo krwi" już we wrześniu!

12 komentarzy:

  1. Zdecydowania, ostatnia okładka jest zdecydowanie lepsza! Szkoda, że polskie wydawnictwa mają w zwyczaju wybierać te gorsze wzorce... Choć nie zawsze oczywiście! :)
    Książka zapowiada się bardzo interesująco, niestety jestem teraz przysypana książkami- to z biblioteki z krótkim terminem, to do recenzji albo takimi, które już swoje w kolejce wystały, więc na razie nie ma szans abym znalazła czas i dla tej.
    Pozdrawiam Cię ciepło i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  2. Wysoka ocena, a książka od dłuższego czasu na mojej liście. Muszę nad nią poważniej pomyśleć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. OOO! Muszę wreszcie przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku miałam obawy co do tej książki, ale teraz wiem, że muszę przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale muszę to jak najszybciej zmienić i poszukać jej w bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytam na pewno, ale mimo którejś z kolei pozytywnej recenzji, jakoś dalej mnie nie ciągnie do tej książki :P Jak będę miała chwilę, to wtedy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, blogger mnie nie lubi, mimo, że jestem zalogowana to nie mogę dodawać komentarzy, dopiero na komputerze taty mogę ;/

    de_merteuil jakie obawy ;>?

    Poza tym myślałam, ze skoro książka wyszła na rynek już jakiś czas temu to już ją spore grono osób przeczytało, ale najwyraźniej nie :D

    Mam nadzieję, że was zachęciłam recenzją :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę przeczytać. Głównie dlatego , że jeszcze nigdy nie czytałam książki o elfach :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyglądałam jej się w empiku, jednak stwierdziłam, że jest nie dla mnie. Teraz znów zastanawiam się czy po nią nie sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń