
"Bogini oceanu" to pierwszy tom serii Wezwanie bogini autorstwa P.C. Cast, która to zasłynęła w naszym kraju "Domem Nocy" pisanym wraz z córką, jednakże to właśnie jej samodzielnie napisane książki mnie urzekły. Ta byłą przeze mnie strasznie długo wyczekiwana po rewelacyjnym "Partholonie" i spodziewałam się rewelacji. Książki nie z tej ziemi z oryginalnym i jednym z ciekawszych wątków (syreny), wspaniałym wątkiem romantycznym, jakimi urzekła nas w innych seriach oraz doskonałym stylem pisania. czy nie postawiłam poprzeczki za wysoko?
Christine Canady to sierżant Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. W swoje dwudzieste piąte urodziny, gdy z zawodem okazuje się, że wszyscy o jej święcie zapomnieli wypowiada życzenie do bogini Gai. Chcę magii w swoim życiu. Jednak czy Gaja zechce wysłuchać próśb zdesperowanej CC? Dziewczyna niedługo potem wyrusza na trzy miesiące służąc wojsku do Arabii Saudyjskiej, jednakże w drodze samolot w którym przebywała rozbija się. CC nie za bardzo potrafi pływać, więc gdy już czuje, że zaraz się utopi, że umrze, nagle zostaje otoczona bańką powietrza i wciągnięta pod wodę. Przed nią ukazuje się przepiękna kobieta z... rybim ogonem. Pyta się dziewczyny czy chce przeżyć. Kto by nie chciał? Wtedy syrena obejmuje CC i gdy ta ponownie otwiera oczy... patrzy w swoją twarz a sama ma postać cudownej syreny. Od tej pory wszystko się zmieni.

Piszę tą recenzję dopiero teraz, kilka dni po przeczytaniu książki, bo gdybym zrobiła to na świeżo, nie wiem czy w ogóle wyszłoby z tego jakieś sensowne zdanie, tak książka mnie poruszyła. Wywołuje emocje w pewnym momencie pełne napięcia a w innych takie, że chcemy po prostu zacząć płakać, ale boimy się zmoczyć łzami kartek. P.C. po raz kolejny stworzyła świat do jakiego najchętniej sami byśmy się przenieśli albo co najmniej posiedzieli w nim trochę dłużej niż kilka godzin. Żeby mając do dyspozycji tylko słowa oraz pomysł stworzyć coś tak pięknego, trzeba mieć po prostu talent i umieć puścić wodze wyobraźni.

Co do bohaterów to mimo iż poznajemy ich tu sporo, tak naprawdę nie każdego darzę sympatią. CC była w porządku główną bohaterką, Dylan przecudownym i przeuroczym kochankiem a bogini Gaja niesamowitą postacią. Fragmenty z nią aż ociekały magią. Mieszane uczucia mam za to co do przyjaciółek CC. Niby były w porządku i nic konkretnego do nich nie mam, jednak nie potrafiłam sobie wyobrazić dziewczyny w pięknym ciele syreny przyjaźniącej się z garbatymi i kulawymi staruszkami. To po prostu przekraczało horyzonty mojej wyobraźni. Od samego początku za to bezapelacyjnie irytował mnie ojciec William i sir Andreas. Śmierdziało od nich fałszywością na kilometr, od razu można było to wyczuć.
Już o tym wspominałam w pewnym sensie, ale teraz ujmę to w ładniejsze słowa - na wielkie brawa zasługuje także ogólny pomysł autorki aby przekształcić legendę o syrenie Undine w taka książkę. Jeśli ktoś waha się nad zakupem, ale lubi opowieści o wielkiej miłości, oddaniu i poświęceniu niech się nawet nie zastanawia nad kupnem, bo wątek romantyczny w "Bogini Oceanu" jest jednym z najpiękniejszych z jakimi się w życiu spotkałam.

Cykl "Wezwanie Bogini" na całe szczęście posiada wiele tomów (jeśli się nie mylę to 7 i nie wiem czy ma być więcej, czy jest to zakończona seria) a autorka na skrzydełkach książki dała nam mały przedsmak tego, co nas czeka, ujawniając o czym będą trzy następne tomy. W drugiej części "Bogini wiosny" P.C. wyśle współczesną dziewczynę niczym Persefonę w piekielne zaświaty do Hadesu, w "Bogini światła" urzeczywistni w Las Vegas mit o Apollonie i Artemidzie (którego o dziwo nie znam, wiec jak najprędzej muszę się zapoznać) a "Bogini róży" będzie ucieleśnieniem baśni o "Pięknej i bestii", którą chyba każdy zna i większość kocha, dlatego to chyba tej części nie mogę się doczekać najbardziej.
Podsumowując, w "Bogini oceanu" otrzymaliśmy dużą dawkę poczucia humoru chociaż z XI wieku, wątek mitologiczny, piękną historię miłosną oraz oczywiście walkę dobra ze złem. Zakończenie jest tak zadziwiające, ze po prostu czytałam je z otwartymi ustami i rozszerzonymi oczami, tak mnie zaskoczyło. No i ostatnie kilkadziesiąt stron wymusza od nas tyle emocji, ze spokojnie mogłam napełnić wannę swoimi łzami. Z całego serca polecam każdemu fanowi romansów, baśni, mitologii oraz dobrych książek "Bogini oceanu" i zdecydowanie daję ocenę 8/10. Więc nie zwlekajcie i biegnijcie do księgarń!
Oryginalny tytuł: Goddess of the Sea
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 408
Cena det.: 35 zł
Kolejna pozytywna recenzja tej książki, ale nie taka sama :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że książka zwróciła moją uwagę przede wszystkim okładką. Piękny niebieski kolor i jeszcze te kropelki wody sprawiły, że z miejsca się zakochałam.
OdpowiedzUsuńJednakże długo wahałam się czy aby na pewno sięgnąć po tę pozycję. Autorstwa P.C. Cast czytałam jedynie cykl Dom nocy i mimo iż przypadł mi do gustu nie wzbudził większych uczuć.
Jednak po tak pozytywnej recenzji cieszę się, że książka czeka na półce i nie mogę się doczekac momentu w którym chwycę ją do swoich rąk.
A odniesienie do Pięknej i bestii? Matko chyba jestem w raju! Kocham, kocham, kocham.
Poza tym jestem pod wrażeniem recenzji. Dokładna, pełna szczegółów, ale jednocześnie niezbyt obszerna. Jestem pod dużym wrażeniem.
Ale długa recenzja :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakieoś czasu mam ochotę ją przeczytać. Jednak narazie leży u mnie tyle nieprzeczytanych książek, że nie mogę sobie pozwolić na kupno
Widzę, że koniecznie muszę przeczytać :D
OdpowiedzUsuńZ radością informuję, że zostałaś nominowana do nagrody One Lovely Blog Award. Po szczegóły zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@Kala, dziękuje Ci bardzo!
OdpowiedzUsuń@Rosemary, owszem, musisz :D
Jezu jaka długa recenzja!!!! :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą nie przypuszczałam, że ta książka będzie taka dobra. Po prostu muszę przeczytać!
Jezu jaka długa recenzja!!!! :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą nie przypuszczałam, że ta książka będzie taka dobra. Po prostu muszę przeczytać!
Sorry za podwójny komentarz, ale strona mi się zawiesiła i odświeżałam ją chyba z 10 razy. :P I tak dobrze, że nie ma aż tylu komentarzy. :D
OdpowiedzUsuńde_merteuil - nic się oczywiście nie stało :)
OdpowiedzUsuńA recenzja wcale nie jest taka długa, to tylko te liczne zdjęcia ją wydłużają :)
Całkowicie zgadzam się z Twoją opinią odnośnie okładki. W porównaniu z niektórymi książkami, to naprawdę arcydzieło. Powieść aż ,,prosi", żeby wziąć ją do ręki. Czytałam już pozytywną recenzję na temat tej książki, a Twoja opinia tym bardziej mnie zachęciła. Wygląda na to, że grzechem jest przeoczyć tak ciekawą pozycję ;)
OdpowiedzUsuńSkomplikowana sprawa.... :P
OdpowiedzUsuńPunkt 5. Nie. Chodzi mi tu o mojego kuzyna. Jest strasznie nadpobudliwy, a ciągle do mnie przychodzi, więc to samo mówi za siebie.
Co do wieku, to muszę powiedzieć, że jestem jeszcze gówniarą, a każdy, nawet starszy ode mnie o rok, mówi na mnie "młoda" ;)) Bo tak wyglądam...
A nad książką to się jeszcze zastanowię. Dzisiaj napisali z Matrasa... Wybrałam cztery książki, które mają minimum po 300 stron, więc książek do czytania brakować nie będzie :))
OdpowiedzUsuńHaha, ja od matrasa wzięłam 2 XD
OdpowiedzUsuńrecenzja kusząca i jeśli znajdę czas to chętnie zapoznam się z tą książką, bo już jakiś czas temu zwróciła moją uwagę
OdpowiedzUsuńRecenzja mnie zaciekawiła:) co do stylu pisania przez autorkę to on nie podobał mi się, aż tak bardzo:D pozdrawiam
OdpowiedzUsuń