niedziela

Nieprzyjaciel Boga - Bernard Cornwell

     "Nieprzyjaciel Boga" to druga, po "Zimowym monarsze" część Trylogii Arturiańskiej autorstwa Bernarda Cornwella. Tak jak w przypadku pierwszej części przeraziła mnie wielkość oraz grubość książki, ale zachęciła okładka i teraz już wiedziałam przynajmniej czego się spodziewać oraz, powiem szczerze, że druga część bije pierwszą na łeb, na szyję ;)

     Akcja oczywiście na powrót osadzona jest w Brytanii, na przełomie V i VI wieku po narodzeniu Chrystusa, a opowiada ją Derfel, były rycerz służący niegdyś wiernie Arturowi, co dodaje książce tej niepowtarzalnej magii. Akcja tej części jest o wiele żwawsza niż pierwszej - zaginął kocioł Merlina, co nie wróży nic dobrego, bo nikt nie chciał, aby skarb wpadł w niepożądane ręce. Nieprawidłowo i z lekkomyślnością użyty kocioł może doprowadzić do bardzo złych rzeczy i krwistych powodzi. I w dodatku sam Merlin zbliża się już do kresu swojej egzystencji a na dokładkę zbliża się rok pięćsetny a manipulaci Chrześcijańscy pewni są, że to własnie teraz Chrysus zmartwychwstanie.

     Cornwell po raz kolejny doskonale poradził sobie z napisaniem najlepiej jak się da prawie sześcet stronowego tomiska, jednak ja jestem niestety osobą, która przy dużej ilości opisów (no dobra... nie były to duże ilości, ale dla mnie zawsze jest za dużo), czasami je omija i przez to nie zawsze mogłam sie połapać w nowych postaciach i akcji także, ale oczywiście tylko czasami i także dobrze wiem, że to wszystko tylko i wyłącznie wina mojego lenistwa. W drugim tomie tejże trylogii także natykamy się na wiele ładnie wplecionych legendarnych przedmiotów, oraz wątek Tristana i Izoldy, którego nawet ja się dopatrzyłam więc myślę, że każdemu się to uda.

     Jak w recenzji poprzedniej części muszę pochwalić Cornwella za pisanie "Nieprzyjaciela Boga" w miarę współczesnym językiem i również tak samo jak w pierwszej części, w tej nie przeszkadzała mi narracja pierwszoosobowa. Derfel opowiada ciekawie i zwięźle, nie nudzi nazbyt długimi opisami (choć oczywiście dla mnie nawet gdyby były jednoakapitowe co trzy strony byłyby za długie) a mimo to doskonale przedstawia krajobraz Brytanii, chociaż, co oczywiste, mniej przykłada to tego wagę niż w pierwszej części.

     Podsumowywując, druga część Trylogii Arturiańskiej, tak jak pierwsza z resztą spodobała mi się, nawet jesli dużo było odniesień historycznych, to przecież ciągle była fantastyczna i tym motywowałam się do czytania dalej. No i oczywiście zakończenia także nie mogłam się doczekać. Coś mi mówi, że mimo iż ta seria nie zwaliła mnie z nóg, za jakiś czas sięgnę po inne powieści Cornwella :)
Książkę (tak jak z resztą pierwszą część, o czym niestety zapomniałam wspomnieć) otrzymałam dzięki uprzejmości Instytutowi Wydawniczemu Erica za co bardzo dziękuję :)

3 komentarze:

  1. Przede mną ciągle tom pierwszy, ale cieszę się, że drugi też jest dobry, bo to oznacza, że trylogia trzyma poziom. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taj jak już pisałam, bardzo lubię styl Cornwell'a. Podoba mi się rzetelne przedstawianie historycznych faktów, ale i łączenie ich z wymyślonymi postaciami, które pozwalają nam ją lepiej zrozumieć. Kolejnym plusem jak dla mnie, było walka ze stereotypami- wystarczy spojrzeć na przedstawienie Lancelota czy typowego wikinga w serii Wojny Wikingów. Ale jak dla mnie to przede wszystkim powieść historyczna i szczerze mówiąc ucieszyłam się, że autor nie wplata tam wielu wątków fantastycznych, bo tego rodzaju literatury po prostu nie lubię.
    Ja właśnie jestem w trakcie czytania Nieprzyjaciela Boga i bardzo miło było mi przeczytać i Twoją opinię ;) Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli tak samo pierwsza jak i druga część są bardzo dobre :) Teraz tylko czekać na Twoją recenzję trzeciej części ? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń