sobota

Mroczne umysły - Alexandra Bracken

    "Nie bój się. Nie pozwól, by to zauważyli"

    "Mroczne umysły" autorstwa Alexandry Bracken to książka, która na samym początku nie zainteresowała mnie ani trochę. Nie wiem czemu, lecz ta okładka jakoś w dziwny sposób odpychała mnie od siebie. Mimo to jednak, w końcu natknęłam się na opis powieści, który już sprawił, że patrzyłam na nią bardziej przychylnym okiem. W końcu, dodatkowo wczytując się w nad wyraz pozytywne recenzje, oraz widząc wszędzie w sieci mnóstwo reklam, skusiłam się na zakup "Mrocznych umysłów" licząc na to, że będzie to naprawdę rewelacyjna lektura, która mnie pochłonie... Jednak czy się przypadkiem nie przeliczyłam?

    Mroczne umysły są wszędzie. Mroczne umysły to dzieci, które społeczeństwo klasyfikuje w zależności od tego, jakie te mają zdolności. Najmniej niebezpieczni - Niebiescy i Zieloni, pośredni Żółci oraz najgoźniejsi Pomarańczowi oraz Czerwoni. Ruby jest jedną z ostatnich Pomarańczowych, z nieokiełznanymi zdolnościami grzebania ludziom w ich myślach, jednak przy klasyfikacji do obozu "rehabilitacyjnego" zdołała oszukać system i została zaklasyfikowana jako Zielona. W ten sposób ukrywała się naprawdę długo, jednak w momencie gdy nagle zaczęto stosować nową formę specyficznego paralizatora, która miała na celu wykryć ukrytych Pomarańczowych oraz Czerwonych, prawdziwa natura Ruby wychodzi na jaw. Pojawia się jednak pewna osoba, podająca się za jej przyjaciółkę, która wydostaje dziewczynę z obozu, oferując jej nowe życie. Jednak czy to nowe życie oznacza lepsze? Czy nie lepiej uciec i starać się o pewne rzeczy na własną rękę, dodatkowo w towarzystwie przyjaciół? Dziewczyna rozpoczyna pościg za jedynym znanym Pomarańczowym, który może pomóc okiełznać jej owe zdolności, nad którymi nie ma żadnej kontroli... Czy jednak będzie to takie proste?

    No dobra. Chociaż wiem, że serwis LubimyCzytać to średnio rzetelne źródło obiektywnych ocen, bo jest tam mnóstwo osób, które oceniają na zasadzie "daje 2 ale w sumie to było fajne" albo "daje 10 ale mogło być lepiej", jednak kurde. Ocena 8,25 to naprawdę wysoka nota, nie ukrywam, że to tylko dodatkowo mnie zachęciło do czytania. Ale cóż. Często jest tak, że gdy pod rząd czyta się dużo naprawdę fajnych książek, w końcu natrafia się na taką, która wypada z tego grona. I dla mnie czymś takim jest właśnie powieść Alexandry Backen. Tak książka jest tak cholernie niedopracowana i nieprzemyślana, że mnie to aż irytowało! Normalnie, nie zagłębiam się w różne szczególiki i na drobne lubi idzie przymknąć oko, ale nosz kuczę! W tej książce czytelnik nie ma zielonego pojęcia co, gdzie, po co i dlaczego! I nie ma tu racji bytu wymówka "W drugiej części jest wyjaśnione" (nie wiem czy jest) bo takie kwestie muszą być poruszone na początku i już! Aby nie spoilerować, nie podam konkretnych przykładów, jednak jeżeli tę recenzję zdecydują się przeczytać zwolennicy "Mrocznych umysłów" - zapraszam, chętnie podam całą listę!

    Faktem jest, że kompletnie marne wykonanie, ratuje cała historia, która jest moim zdaniem naprawdę ciekawa. Sam pomysł jest naprawdę super, język powieści również pasuje, ale jednak te niezgodności w fabule, niewybaczalne luki i niedopowiedzenia - tragedia. Dawno w żadnej książce ta rzecz nie rzucała mi się tak bardzo w oczy, a to znaczy, że naprawdę coś tu jest na rzeczy. Jednak nie mówię, że nie ma plusów, bo są. Podobało mi się to, że poza pomysłem, autorka tak rozplanowała wydarzenia w powieści, że mimo wszystko cały czas czytałam, ciekawa jak to się w końcu skończy. Zakończenie co prawda było kolejną kwestią, w której się rozczarowałam, ale to już kwestia osobista. Innych mogło usatysfakcjonować.

    Przechodzimy do kolejnego minusa. Chciałam to zrobić tak ładnie, po kolei, elegancko, najpierw plusy, potem minusy,  ale, że piszę tą recenzję dla siebie i dla was, a nie dla wydawnictwa, pozwalam sobie na tą chaotyczność. BOHATERKA TO JEST JAKAŚ PORAŻKA. Ciepłe kluchy, które nie wiedzą czego chcą, z wiecznym kompleksem podejmowania za innych decyzji i użalania się, że "wszystkim będzie lepiej beze mnie". Po części okej - sytuacja Ruby była ciężka, jednak to wszystko co przeżyła odbiło się na niej w najmniej korzystny sposób. Podejmowała głupie decyzje, robiła głupie rzeczy, a ja kompletnie nie mogłam się z nią utożsamić. Inni bohaterowie "radzili" sobie już lepiej. Pulpet, Zu, oraz Liam byli moimi faworytami, lecz nawet oni nie byli w stanie w moich oczach uratować tej powieści. Czytałam, nawet z zaciekawieniem, ale jak normalnie śmieję się i płacze do kartek, tak tu jedynie marszczyłam brwi albo się lekko uśmiechałam, podchodząc wyjątkowo mało emocjonalnie. Co zaś z ową "mrocznością" o której tyle się mówi? Było jej trochę, jednak tylko przez pierwsze sto stron i w niektórych fragmentach, kiedy to otaczająca bohaterów rzeczywistość była naprawdę trudna do ogarnięcia.  Okropna przewidywalność i tak wszystko psuła.

    Jeśli chodzi o okładkę, na początku pisałam, że odstraszała mnie przez jakiś czas i rzeczywiście - było tak, jednak nie dlatego, że jest ona jakoś specjalnie brzydka. W sumie... nie wiem, dlaczego. Może jakaś "kobieca intuicja", czy coś? Oryginał podoba mi się o wiele bardziej. Pod względem egzemplarza nie można jednak wiele zarzucić, powieść bardzo ładnie wydana i tu duży plus. Co prawda nie obeszło się przez przywołania porównania do Igrzysk śmierci, jednak już przestało mnie to dziwić. Ciekawa jestem czy ten chwyt rzeczywiście działa, skoro stosują go na tak wielu książkach?

    Podsumowując - jestem zawiedziona! Co prawda, nie jest to najgorsza książka jaką czytałam i te sprawy, lecz niewątpliwie największy zawód ostatnich miesięcy. Spodziewałam się naprawdę rewelacyjnej książki, a nie dostałam nic takiego. Historia mnie wciągnęła, przeczytałam z (można powiedzieć )przyjemnością i sięgnę po następną część, jednak ze zdecydowanie większym dystansem. Chociaż mi średnio przypadła do gustu, jestem w stanie zrozumieć, że innym może wręcz przeciwnie, jednak ode mnie 6/10 i etykietka "zawód roku". Może to wszystko przez zbyt wysoko postawioną poprzeczkę, ale niestety. Polecam tym, którzy naprawdę nie mają już kompletnie nic innego do czytania.

Mroczne umysły:
1. Mroczne umysły
2. Never Fade (w Polsce wrzesień 2014)
3. In the Afterlight

Oryginalny tytuł: The Darkest Minds
Nr. tomu w serii: I
Tłumaczenie: Maria Borzobohata-Sawicka
Wydawnictwo: Moondrive (Otwarte)
Data wydania: 02.04.2014r. 
Ilość stron: 454
Cena detaliczna: 36,90 zł

8 komentarzy:

  1. O proszę, a takie dobre wrażenie sprawiała. Chociaż mnie akurat okładka przyciąga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście jak kot do jeża podchodzę do opinii na LC, gdyż już wiele razy się okazało, że to, co według innych było rewelacją i odkryciem dekady, dla mnie było tylko zapychaczem czasu, z którego czytaniem nie odczuwałam żadnych emocji. Trzeba się kierować własnym zdaniem, taka już jest prawda. A książki nie zamierzam przeczytać, jej treść jakoś mnie nie zachęciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też do tych opinii podchodzę z dystansem, jednak mimo wszystko patrzę, z czystej ciekawości ;) I to racja, że opinie tam są niewymierne, jednak czasem całkiem pomocne.

      Usuń
  3. Spodziewałam się wiele dobrego po tej książce, ale to nie pierwsza opinia, która mnie do niej zniechęca. Chyba dam sobie spokój z "Mrocznymi umysłami", bo strasznie szkoda mi czasu na rozczarowujące powieści. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka zbiera same wysokie noty, a tu proszę! Świetna recenzja. Napisałaś co czujesz, a to jest wspaniałe. Nie zawsze książki które się chwali są dobre, znam to,;/ Hmm..jeszcze się zastanowię nad ta pozycją :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie książka bardzo się podobała... ale nie każdemu musi się podobać to samo :) Szanuję Twoją opinię i liczę, że być może druga część spełni Twoje oczekiwania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, każdy oczekuje od książek czego innego, nie da się ukryć :) Czas pokaże - mam zamiar przeczytać następną część, więc prędzej czy później się zobaczy, czy najzwyczajniej cała ta seria po prostu nie jest dla mnie, czy jedynie ta konkretna książka :)

      Usuń