wtorek

Vaclav i Lena - Haley Tanner


„Czy magia pomoże stawić czoło poznanym tajemnicom i rozpędzić czarne chmury?”



Książka „Vaclav i Lena” niemalże chodziła za mną od bardzo, bardzo, bardzo dawna, ale zawsze było coś co nie pozwalało mi kupić tej książki –brak funduszy, brak okazji… Aż w końcu się ktoś nade mną zlitował i na urodziny dostałam w komplecie Vaclawa Wspaniałego wraz z jego uroczą asystentką Leną, z czego niebywale się ucieszyłam i jakiś czas po otrzymaniu prezentu zabrałam się do lektury bardzo pozytywnie nastawiona, mimo że nie jest to do końca mój gatunek. Byłam po prostu jakoś tak dziwnie pewna, że ta książka to będzie TO. Czy rzeczywiście poruszyła moje serce? Czy może okazała się tylko dobrze zapowiadającą pozycją tak naprawdę nie wartą tracenia czasu i pieniędzy?

Vaclav to dziesięcioletni chłopiec z normalnej rodziny pochodzenia rosyjskiego. Zafascynowany Harrym Houdinim oraz Davidem Coperfieldem sam chce być taki jak oni w przyszłości. Lena to cichutka dziewięcioletnia dziewczynka, sierota, także pochodząca z Rosji, z marnym angielskim słownictwem oraz niewielkim wzrostem. Jej rola jest asystowanie Vaclavowi Wspaniałemu przy jego niezwykłych sztuczkach. Dzieci, nie zważając na protesty dorosłych szykują się do tajemniczego magicznego występu który ma odmienić ich przyszłość. Jednak nie wszystko idzie tak jak dzieci sobie zaplanowały. W przeddzień wielkiego show Lena znika. Vaclav początkowo jest zezłoszczony na przyjaciółkę, jednak gdy orientuje się, że zniknęła i najprawdopodobniej nie wróci zaczyna wierzyć, że jeśli co wieczór będzie wypowiadał pewne zaklęcie odzyska przyjaciółkę. Zaklęcie okazuje się skuteczne dopiero po ośmiu lat, w siedemnaste urodziny dziewczyny kiedy to Vaclav postanawia, że koniec z zaklęciem.

„(…)czuje, że jeśli dziś postanowi je powiedzieć, to będzie oznaczać, ze będzie musiał powtarzać je do końca życia – nigdy nie będzie mógł przestać, bo zaprzestanie będzie znaczyło, że przez niego Lenie stanie się coś złego.”

Do czego doprowadzi zaprzestanie wypowiadania tego słowa? Czy Lena się odnajdzie, a może coś się jej stanie? Gdzie przez ten cały czas się podziewała? Dlaczego nie skontaktowała się z Vaclavem? Jak już prawie dorośli przyjaciele będą się zachowywać w stosunku do siebie po tylu latach rozłąki? Odnajdą wspólny język, czy może będą dla siebie całkowicie obcymi ludźmi? Czy Vaclav Wspaniały i jego urocza asystentka Lena powrócą? Jaki finał będzie miała ta historia?

Teraz, pisząc te słowa, ten opis fabuły w poprzednich akapitach miałam ogromną ochotę po prostu chwycić mój egzemplarz historii o czarującym młodym magiku i jego asystentce i na nowo przeczytać. Ta historia mnie urzekła. Sprawiła, że przechadzając się w empiku czekając na autobus nie oglądam już tylko działu fantastyki ale także przechodzę tam gdzie mamy literaturę troszkę poważniejszą, zmuszającą do zastanowienia się. Być może ta książka właśnie ma wpływ na to, że będę zaczynała sięgać po powieści obyczajowe? Chociaż czy „Vaclava i Lenę” można nazwać powieścią obyczajową? Nie wydaje mi się. W sumie to nie wiem do jakiego gatunku tę książkę zaklasyfikować… Jak wspomniałam, nie jest to obyczajówka, ale też nie młodzieżówka, powieść fantastyczna, czy historyczna… po prostu… literatura współczesna. To chyba najlepsze określenie dla tego typu książek.

Nie mogę także nie zwrócić uwagi na drugie dno tej książki… Moja nowa nauczycielska polskiego zawsze nam mówi o jakieś tam pięknej literaturze, języku, metaforach… Ta książka cała można by powiedzieć jest pisana takim trochę poetyckim piórem jednak nie na tyle żeby zniechęcić, a bardziej zainteresować. Haley Tanner w cudowny sposób pełen metafor i drugiego dna przedstawia nam zachowanie ludzi z perspektywy dziecka, oraz nie tylko. Odnoszę wrażenie, że autorka mimo, że jest młoda osobą wie o świecie więcej niż niektórzy sporo starsi ludzie. Albo po prostu zwraca uwagę na więcej szczegółów, potem przelewając to na papier i tworząc coś cudownego.

330 stron tejże książki zostało podzielone na cztery części, co może delikatnie spoilerować, ale zdecydowanie nie popsuje magii czytania. Jest „RAZEM”, następne „ROZDZIELENI: Vaclav” potem zaś „ROZDZIELENI: Lena” a na koniec chyba najprzyjemniejsza część i wzbudzająca najwięcej emocji „ZNOWU RAZEM”. Bez względu na to w której części czytając się znajdujemy narracja jest trzecioosobowa, co było dobrym rozwiązaniem, ale nie „wpasowało” się w książkę, że tak się wyrażę. Momentami coś mi pod tym katem zgrzytało, ale było to tak minimalne, że cudowna treść jaką dostałam w zamian wręcz „nakazała” mi o tym nie myśleć.

Jeśli chodzi o bohaterów, to nie czuję potrzeby skupiania się na innych jak tytułowi Vaclav i Lena. Na początku książki kiedy są jeszcze dziećmi, zachowują się jak właśnie takie… dzieci. Czego innego można od nich wymagać? Uważam, że pani Tanner idealnie wykreowała ich na początku, choć poznając Vaclava Wspaniałego miałam raczej wrażenie, że wyrośnie na dość aroganckiego chłopaka, a stało się całkiem inaczej. Kreacja Leny też była dopracowana w każdym calu. Malutka, cicha, kradnąca jedzenie czy rzeczy po prostu potrzebne do życia, potrzebująca uwagi, opieki a nie dostająca tego czego potrzebowała… dorastając niewiele się zmieniła. Prawdę mówiąc jej zachowanie gdy już powtórnie po tylu latach spotkała się z Vaclavem wręcz można by powiedzieć, że było jedyną rzeczą która mnie troszeczkę irytowała w tej książce, jednakże, to też było uzasadnione i zdecydowanie mogłam na to przymknąć oko patrząc na sytuację dziewczyny. Zbyt pięknie nigdy być nie może. Zbyt wiele piękna powoduje, że nie ma go tak dużo jakby się nam wydawało. Piękno jest wtedy gdy mamy coś co z pozoru jest niedoskonałe. Dopiero po przyjrzeniu się dostrzegamy piękno. A piękno spostrzegawczy człowiek znajdzie nawet w najbanalniejszej rzeczy

„Lena pokochała tę historię i uwierzyła w nią jak w baśń, jak w piosenkę, jak w opowieść na dobranoc, jak w magiczną sztuczkę, ale wiedziała, że to kłamstwo.”

Teraz przydałoby się przejść do bardziej fizycznej części recenzji mówiącym o tym co dostaniemy zamawiając tą książkę na przykład z internetu. Rzadko czytam pozycje wydawane przez wydawnictwo WAB. W sumie to poza tą książką nic mi się nie przypomina, chociaż zawsze chciałam przeczytać „Ja, diablica”. Ale do rzeczy! Każde wydawnictwo ma w sobie coś charakterystycznego. Amber ma zawsze tą samą czcionkę, Jaguar trochę większy format książek, Mag lekko szarawy papier oraz czcionkę za którą nie przepadam, Publicat wydaje książki których, gdy są grube, grzbiety się zaginają, a Fabryka słów ma zawsze rozdziały czy okładki od spodu przyozdobione jakimiś graficzkami. Co jest charakterystyczną cechą WABu? Nie mam pojęcia, ale Vaclav i Lena to jedna z najlepiej wydanych książek jaką kiedykolwiek trzymałam w ręku. Okładka jest twarda w obwolucie, co praktycznie rzecz biorąc uniemożliwia zniszczenia, okładka może nie jest graficznym dziełem, ale bardzo pasuje do książki, w środku zaś bardzo dobra czcionka oraz rewelacyjna jakość papieru (lubię zwracać uwagę na takie detale, co ja poradzę :D). Wydawnictwo też nie marnuje miejsca na kartkach oznaczając kolejne rozdziały co czasem zajmuje całą stronę, a bywało nawet, że więcej, co mi się podobało – więcej czytania! Myślę, że pod względem graficznym 100% pozytyw.

Za każdym razem kiedy pisze recenzję i dochodzę do akapitu zakończeniowego, mówię sobie w myślach „Dobra, jeszcze tylko szybko wystukam jakieś ładne zakończenie i koniec!”. Teraz tak nie jest. Teraz każdy kolejny klawisz wystukuję z niejakim żalem bo mogłabym o tej książce naprawdę długo mówić. Poruszyła mnie. Wycisnęła ze mnie łzy, uśmiechy… Przed sięgnięciem po nią nie spodziewałam się, że będzie jedną z tych które znajdują sobie w moim mózgu i mojej pamięci gniazdko, żeby tam się spokojnie usadowić. Teraz wiem, że gdy za jakiś czas, kiedy zacznę zapominać co działo się u Vaclava i Leny, z pewnością sięgnę drugi raz po tę książkę i coś mi mówi, że nie utraci ona nawet odrobiny ze swojego uroku. Jeśli będę miała dzieci (w co szczerze wątpię) to także kiedy tylko będą wystarczająco duże, będę im na siłę niemalże wpychała tę książkę!  Bo coś tak pięknego musi być dostrzegalne. Smutne jest to, że o tej książce było tak cicho, nie miała nawet porządnego rozgłosu… Niektórzy ludzie nawet nie wiedza ile stracili! Tak wiec podsumowując wszystko nie za bardzo wiem czy mogę tę książkę ocenić taką samą skalą jak oceniam inne, do których wiem, że nie wrócę, że były tylko miłym czytadłem, a daję ocenę 8,9… Wiec to po prostu zostawię bez oceny. Tylko z ogromnym poleceniem i moimi słowami miłości do autorki, modląc się, żeby jeszcze kiedyś napisała coś równie wspaniałego i żeby ukazało się to w naszym kraju. Polecam gorąco! Raczej płci pięknej ;)

Oryginalny tytuł: Vaclav and Lena
Nr. Tomu w serii: -
Wydawnictwo: WAB
Data wydania: 22.02.2011r.
Ilość stron: 330
Cena det.: 39,90

11 komentarzy:

  1. Ja chyba jednak się nie skuszę, bo tematyka w ogóle do mnie nie przemawia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabuła brzmi bardzo ciekawie, a tu jeszcze tak zachęcasz... No chyba nie mogę sobie odpuścić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiła mnie fabuła tej ksiazki, chciałabym ją możliwie jak najszybciej przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. interesująco się zapowiada :) może więc i sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje się ciekawe, czemu nie? Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam już trochę o tej książce i wydaje się być ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Książkę mam, czytałam i bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O nie spodziewałam się takie recenzji, do tej książki. Do tej pory nie miałam ochoty po nią sięgną, a teraz.. cóż zachęciłaś mnie :)
    A przy okazji zapraszam Cię do zabawy oTAGowani, pytania na moim blogu ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś oTAGowana! Szczegóły na moim blogu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie spodziewałam się czegoś aż tak dobrego. Z chęcią sięgnę ;)

    Z przyjemnością informuję Cię, że zostałaś oTAGowana na moim blogu (http://zlodziejkaksiazek.blogspot.com/2012/05/blogowa-zabawa-otagowani.html). Zapraszam do zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czuję się naprawdę zachęcona :D

    OdpowiedzUsuń