sobota

Królestwo cieni - Celine Kiernan

    "Z przyjaciółmi przez świat"


    "Królestwo cieni" to druga już, po "Zatrutym tronie" część przygód Wynter Moorehawke, Raziego oraz Christophera. "Zatruty tron" przypadł mi do gustu, wtedy nawet bardzo, ale na przestrzeni czasu książka straciła w moich oczach. Teraz, ze względu na grubość ciężko mi się było wziąć za "Królestwo cieni", aczkolwiek dałam radę, a gdy już zaczęłam, dalej, mimo objętości, poszło jak z płatka. Jakie niespodzianki skrywa przed nami "Królestwo cieni" i czy zdoła pobić swoją poprzedniczkę?


    Wynter wyrusza na poszukiwanie Albiego, a wszystko wskazuje na to, że już nie jest tym kim był wcześniej i podejmuje takie działania na własną rękę, że trzeba go po prostu znaleźć i tam się spytać czy postradał rozum czy jak. Wynter wyrusza sama, jednakże sami wyruszają również Razi i Christopher. Na szczęście przeznaczenie krzyżuje ich drogi tak, że się spotykają i teraz w trójkę zmierzają do obozu Albetrona, mimo, że Razi bardzo nie chce, aby przyjaciele narażali się razem z nim. Czy przyjaciele okażą się niezastąpioną pomocą czy kłodami pod nogami? Czy uda im się znaleźć obóz Albiego? Jeśli tak to co z nim?Dalej jest tą samą osobą którą był? Co z tajemniczą Emblą, która trochę namiesza w życiu Raziego? I co wyniknie z relacji Wynter i Chstophera?


    Narracja książki jest trzecioosobowa i nie wyobrażam sobie żeby było inaczej, choć w momentach kiedy na przykład Razi i Christopher cicho ze sobą rozmawiali poza zasięgiem słuchu Wynter, miałam wrażenie, jakbym była nią i ich podsłuchiwała, a świadczy to o tym, że sposób prowadzenia narracji bardzo mnie wciągnął i się spodobał. Jedną z wad pierwszej części było to, że mieliśmy tam ogromną ilość rozwlekłych opisów, ale na szczęście w tej części, mimo, że nadal możemy się na nie natknąć, to dialogów też jest sporo przez co pani Kiernan nie pozwala nam się nudzić.


    Co do bohaterów, to w tej części Wynter, Razi i Christopher całkowicie odcinają się od zamku Jonathona, więc z postaci z pierwszej części mamy tylko ich trójkę. Wynter, bardzo dojrzała jak na swoje piętnaście lat, była naprawdę wyjątkowo mało irytującą bohaterką, co jest bardzo pozytywną rzeczą. Razi troszkę mnie irytował swoim podejściem do niektórych spraw, ale Christopher... Ten facet to po prostu cud, miód i orzeszki. Momentami był niesamowicie słodki, kiedy indziej odważny i trzeźwo myślący, co bardzo u niego lubiłam. Nie był typowym "przystojniakiem" z paranormali, z resztą ta książka niczym paranormala nie przypomina, a dojrzałym i rozkochującym w sobie kobiety mężczyzną.


    Na początku i końcu książki po rozłożeniu skrzydełek mamy bardzo sympatyczną mapkę z której sporadycznie korzystałam, żeby się rozeznać w którym miejscu są nasi bohaterowie. Również z tyłu, lecz jeszcze na kartkach, autorka (tudzież wydawnictwo?) zrobiła "słowniczek" który pomagał nam zrozumieć mowę Merrońską. Naprawdę często się przydawał i był pomocny, ale najgorsze było to, że w chwilach kiedy naprawdę chciałam się czegoś dowiedzieć, zwrot nie był przetłumaczony. Jednak, na szczęście, były to sporadyczne przypadki.


    Co do oprawy graficznej, należy się tu wielki, wielki plus grafikom za stworzenie takiej okładki, oraz naszemu wydawnictwu, że tej okładki nie zmienili, bo doskonale oddaje ona klimat książki i, tak jak w przypadku pierwszej części, nie wyobrażam sobie, żeby była inna, na przykład jak ta czarno biała zaprezentowana na górze, która do mnie w ogóle nie przemawia. Nie mam wątpliwości co do tego, że mężczyzna na okładce to Christopher i częściowo tak go sobie prze to wyobrażałam. ogółem rzecz biorąc, powieść ślicznie prezentuje się ze swoją poprzedniczką na mojej półce oraz w środku także jest niczego sobie: dobra czcionka, eleganckie oznaczenie rozdziałów. Kolejny plus.


    Podsumowując, "Królestwo cieni", jak dla mnie, wypadło o wiele lepiej na tle swojej poprzedniczki. Ta część o wiele bardziej mnie wciągnęła i nie pozwalała się nudzić ani przez chwilę. Pani Kiernan stworzyła świat który powinien polubić każdy fan lekkiej fantastyki, lubiący przeżywać przygody razem z bohaterami. Serdecznie polecam Wam "Trylogię Moorehawke" i czekam na wasze opinie :) Ode mnie ocena 9,5/10.


Oryginalny tytuł: Crowded Shadows
Nr. tomu w serii: II
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data wydania: 05.10.2011r.
Ilość stron: 512
Cena det.: 39.90
    
Za książkę składam ogromne podziękowania Grupie Wydawniczej Publicat!

Ostatnia część porywającej trylogii "Zbuntowany książę" już 28 lutego (cóż za przeznaczenie, prawie moje urodziny :>)!


10 komentarzy:

  1. Niestety to nie moja tematyka więc raczej nie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale chętnie się porozglądam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza część była niesamowita, a skoro ta jest lepsza, to nie ma możliwości, żeby nie przeczytać :) I pozostaje wyczekiwać "Zbuntowanego Księcia"!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo wysoka ocena :) Rozejrzę się za tą pozycją...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaciekawiły mnie one, mam je w księgarni. Ale czasu niestety nie mam. Trzeba będzie go znaleźć ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa recenzja, bo jak widać i książka ciekawa, możliwe że z czasem się z nią zapoznam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam pierwszej części, ale zamierzam to zrobić. Słyszałam dużo pozytywnych opinii o tej serii.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałam niedawno w księgarni "Zatruty tron" w promocji i czytając Twoje recenzje trochę żałuję, że go nie kupiłam... Chyba się po niego wybiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tematyka jak najbardziej dla mnie, jednak pewnie nieprędko się zabiorę za tą pozycję, gdyż brakuje mi wolnego czasu. Ale książka kusi, oj kusi. A pomysł ze słowniczkiem oraz mapkami jest świetny i praktyczny :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń