wtorek

Posępna litość - Robin LaFevers

    "Po co być owcą, skoro można być wilkiem"

    "Posępna litość" autorstwa Robin LaFevers to książka, która niesamowicie mnie do siebie przyciągała już od chwili, kiedy ukazała się na księgarnianych półkach. Nie wiedzieć czemu ale i okładka, i opis, niesamowicie mnie do siebie przekonywały, a gdy dochodził do tego, jeszcze fakt, że książka wydana została nakładem wydawnictwa Fabryka Słów, to nie trzeba mi już było nic więcej mówić. Recenzje nie były zbyt pochlebne, ale nie zważałam na to. Chociaż czekała na przeczytanie na półce dość długo, to gdy już się za nią zabrałam, zrobiłam to z wielką ochotą. Czy warta była całego zachodu, czy może niepochlebne opinie miały w sobie nieco z prawdy?

    Ismae to dziewczyna uważana za potomkinię samego Mortmaina - boga śmierci. Będąc jeszcze w łonie matki potraktowana została mocną trucizną, a mimo tego udało jej się przeżyć - jednak na pamiątkę zostało jej ciemnoczerwone piętno, biegnące na wskroś całych pleców. W wieku czternastu lat, trafia do zakonu świętego Mortmaina i tam uczy się służyć swojemu bogu, nadaje sens życiu, które ją wybrało i uratowało od małżeństwa z bezwzględnym mężczyzną. W wieku siedemnastu lat, ta dostaje zlecenie na dokładne przyjrzenie się pewnym osobom, wyczucie spisku, wszystko w trosce o młodą księżną. W czasie misji przypada jej rola "cienia" Gavriela Dunvla - bretońskiego szlachcica, będącego synem z nieprawego łoża i jednocześnie bratem księżnej. Co wyniknie z takiej współpracy? Kto okaże się knującym spiski za plecami zdrajcą? Czy Ismae pozostanie wierna zakonowi? 

    Szczerze? Pierwsze strony to był dla mnie jakiś koszmar. Czytam to, czytam, z prędkością do mnie wprost niepodobną, bo raczej nie przekraczało to 20 stron na dzień... Jednak stwierdziłam, że "Nie, tak nie może być!" Zawzięłam się, niemal trochę zmuszałam do brnięcia przez następne strony i powiem szczerze, że  było warto, bo po dwusetnej stronie już się wciągnęłam i drugą połowę powieści połknęłam w jeden dzień. Akcja rozkręca się niesamowicie powolnie, a ja za tym nie przepadam, jednak kiedy już da się radę przebrnąć przez początek, następuje naprawdę ciekawe rozwinięcie akcji, oraz wciągające wydarzenia. Koniec końców, choć na początku przysypiałam przy lekturze, pod koniec było mi wręcz szkoda, że się kończy. A do króciutkich to ona zdecydowanie nie należy - ponad 500 stron spokojnie!

    Na samym początku odnosiłam wrażenie, że główna bohaterka jest niesamowicie bezbarwna. Wydawała mi się jakaś taka... nijaka po prostu. Z czasem jednak, jak akcja zaczęła się rozwijać,a  my mogliśmy dać Ismae większe pole do popis, zaczęłam darzyć ją coraz to większą sympatią. Jest specyficzną bohaterką, bo jednak chcąc, nie chcąc, można powiedzieć, że wychowała się w zakonie i jest mu całkowicie oddana, więc normalnym jest, że jej myślenie było nieco... ograniczone, ale z czasem wszystko się unormowało, a dziewczyna więcej zaczęła myśleć o sobie i ludziach, którzy ją otaczają, aniżeli o swoim bogu. Postacią, która od początku zdobyła moje serce był Duval. W sumie to tylko dla niego brnęłam przez te pierwsze, początkowe strony, bo wiedziałam, że w ty facecie po prostu jest "to coś". I się nie myliłam ;)

    Okładka zaczerpnięta jest z oryginału i dobrze - bardzo mi się podoba.  Konkretna, estetyczna, nieco mroczna, nadająca klimat i prezentująca się na półce naprawdę porządnie. Super jak dla mnie. W środku też wszystko ładnie i estetycznie, zaś cena, choć spora, to dla książki ponad pięćset stronicowej masakry tu nie ma. Dużym plusem jest też to, że całość podzielona jest na wiele niedługich rozdziałów, co ja osobiście bardzo lubię. "Jeszcze jeden rozdzialik" często zmienia się wtedy w trzy-cztery, nie wiemy nawet kiedy :)

    Podsumowując - chociaż czytając pierwszą połowę naprawdę się męczyłam, to potem było już tylko lepiej. Koniec końców cieszę się, że poświęciłam na nią te kilka godzin, bo mimo tych drobnych uchybień, czytało się naprawdę dobrze. Historia była ciekawa, z pewnością warta poznania. Jednakże, za ten nieudany początek, ode mnie ocena 7/10. Mam nadzieję, że kiedyś wpadnie mi w ręce sequel, chociaż szkoda, że nie jet on już poświęcony Ismae, a innej dziewczynie... Ale kto wie, może będzie nawet lepiej? W każdym bądź razie - polecam :)

Oryginalny tytuł: Grave Mercy
Nr. tomu w serii: I
Tłumaczenie: Dominika Wiśniewska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 20.09.2013r.
Ilość stron: 544
Cena detaliczna: 39,90 zł

5 komentarzy:

  1. Trochę odstraszająco działa na mnie fakt, że pierwsze 200 stron jest taką mordęgą... Jeśli kiedykolwiek sięgnę po Posępną litość, to będę miała na uwadze to, że czeka mnie ciężka przeprawa, przynajmniej na początku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może odrobię przesadziłam, że jest to aż taka mordęga... Po prostu niewiele się dzieje :) Ja uważam, że mimo tych trudności na początku, potem jest już zdecydowanie tylko lepiej, więc naprawdę warto :3

      Usuń
  2. Obawiam się trochę tej pierwszej połowy powieści, przez którą tak bardzo się wymęczyłaś, ale pomimo tego jest w tej książce coś, co mnie intryguje, dlatego chyba zaryzykuje i dam jej szansę poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tak samo jak ty - mimo tych negatywnych opinii, z którymi się spotykałam, było w tej książce COŚ co prędzej czy później, kazało mi się z nią zapoznać :)

      Usuń
  3. 200 stron mordęgi to stanowczo za dużo :( rozumiem 2-3 pierwsze rozdziały, ale nie 200 stron. Brzmi trochę jak flop.

    OdpowiedzUsuń