wtorek

Mechaniczna księżniczka - Cassandra Clare

Dawno nic nie pisałam, a więc trzeba zrobić wielki powrót... Oto i recenzja "Mechanicznej księżniczki"!

     "Nasze pragnienia zawsze się modlą, choćby wargi milczały"*

     Ostatnimi czasy kompletnie nie miałam czasu na czytanie czegokolwiek. Szkoła mnie przytłaczała i całkowicie nie miałam do tego nastroju. Także przez mniej więcej dwa miesiące niemal wcale nie zaglądałam na to, jakie nowości się przez ten czas ukazują, dlatego było dla mnie ogromnym zaskoczeniem gdy patrzę, a tu wydana właśnie "Mechaniczna księżniczka" - ostatni tom cyklu "Diabelskie maszyny", na który tak bardzo czekałam! Gdy tylko dorwałam egzemplarz, niemalże połknęłam go w parę godzin i cóż... muszę przyznać że to pierwsza książka od dawna, która wywołała u mnie tyle emocji, tyle skrajnych emocji. Ale o tym za chwil parę!

"Łzy są kroplami krwi duszy"*

      W Londynie tymczasowo panuje spokój. Trwają przygotowania do ślubu Jema i Tessy, wszystko wydaje się być chwilowo w porządku. Jednakże "chwilowo" to niezbędne słowo w tym przypadku, ponieważ bezwzględny Mortmain nie ma najmniejszego zamiaru zrezygnować ze swojej automatycznej armii, jak i chęci posiadania Tessy, która ma mu posłużyć i za narzędzie w celu udoskonalenia mechanicznych żołnierzy, jak i zostać jego żoną. W dodatku Mortmain znalazł sobie najlepszą kartę przetargową z możliwych - wykupił cały zapas narkotyku, bez którego Jem nie może żyć, i teraz wszyscy bliscy srebrnowłosemu chłopakowi robią wszystko aby utrzymać Tessę przy sobie i jednocześnie Jema przy życiu. Jednak czy, gdy Mortmainowi uda się porwać Tessę, zostanie ona wybawiona? Co się stanie z Jemem - Branwellom z pomocą Magnusa uda się wynaleźć lekarstwo, czy chłopak umrze, tak jak już dawno było mu to pisane? Jakiego wyboru ostatecznie dokona Tessa, o ile w ogóle będzie miała między kim wybierać? Co się stanie z Instytutem i braćmi Lightwood? Jak skończy się ta historia?

"O ty­le sta­jesz się z dnia na dzień piękniej­szy, o ile wzras­ta w to­bie miłość. Bo miłość jest oz­dobą duszy, jest jej pięknem."*

     Prawdę mówiąc, jeśli chodzi o tę książkę to z jednej strony po  prostu marzyłam o tym, żeby ją przeczytać, a  drugiej trochę się tego obawiałam. Nie bardzo podobał mi się sposób w jaki Cassandra Clare przedłużyła po trzecim tomie swoją drugą serię - "Dary Anioła" i bałam się przez to jak tutaj akcja zostanie poprowadzona. Będąc szczera, nie pamiętam kiedy przy jakieś książce doświadczyłam tylu skrajnych emocji. W niektórych momentach się śmiałam, w innych płakałam a w jeszcze innych wyklinałam na autorkę z frustracji, dlaczego ona tak kombinuje? Spodziewałam się w miarę prostego zakończenia, a otrzymałam coś całkiem innego. Przez kilkadziesiąt stron końcowych miałam ogromną ochotę po prostu rozszarpać egzemplarz i nie doczytywać go nawet do końca, ale cały czas mówiłam sobie "Jeszcze może da się to uratować". I prawdę mówiąc... dało się, ponieważ samo zakończenie było idealne, jak z moich fantazji, które miałam w głowie jeszcze świeżo po przeczytaniu drugiego tomu. Sposób w jaki do owego końca doszło średnio mi się podobał, ale całe zwieńczenie tej historii było niczym ogromna, słodka i piękna wisienka na niezbyt idealnym torcie. Jednak ostatecznie... Uważam niemalże wszystko (z małymi wyjątkami) co działo się w fabule, za plus.

"Człowiek jest ty­le wart, ile jest w sta­nie kochać."*

     W tej części dość dużą uwagę poświęcono braciom Lightwood, których naprawdę polubiłam, Gideona w szczególności. Poza tym było trochę więcej Magnusa, ale przede wszystkim - dużo wątków z Jemem. Zazwyczaj w książkach bardziej podobają mi się ci niegrzeczni chłopcy, jak większości z resztą, ale w tym przypadku to spokojny Jem zawładnął moim serduchem od początku i do końca wierzyłam, że będzie tam gdzie jego miejsce - na pewno nie tam, gdzie zmarli. Naturalnie dochodzą do tego jeszcze Tessa i Will, bo w końcu gdyby tego trójkąta miłosnego nie było, to co by to była za historia?

"Czas to ludzie, bo to ludzie tworzą czasy, dobre lub złe."*

     Jestem bardzo zadowolona z tego, że wydawnictwo zdecydowało się wydać obie serie pani Clare z amerykańskimi okładkami, bo teraz prezentuje się to naprawdę przyzwoicie, no ale mogli też wydać z grafiką zgodną z tą na dwóch poprzednich seriach, bo ten ból, kiedy to tylko jedna z trzech części trylogii nie pasuje, jest okropny. Ale tak poza tym to pozytywne wrażenie jeśli o oprawie graficznej mówimy.

"Złem jest złe używa­nie dobra."*

     Mam wrażenie, że dopiero zaczęłam tę recenzję, a już czas na podsumowanie. Prawda jest taka, że z inną osobą, która przeczytała całą tę serię mogłabym dyskutować godzinami o tym, co myślę, jednak teraz, nie zdradzając zbytnio szczegółów fabuły, aby nie spoilerować, powiem jedynie, że w trakcie czytania miałam naprawdę mieszane uczucia. Wydawało mi się, że ten ostatni tom zakończy historię Tessy, Jema i Willa w najmniej chciany przeze mnie sposób, ale tak się nie stało. Pani Clare, kombinowała z tym co było w książce, a kombinowała, ale wyszło z tego coś co dało wymarzony finał, dlatego jestem skłonna przymknąć oko na parę gryzących elementów. Zakończenie urzekło mnie jak mało które, i myślę, że nie tylko mnie.Zamknęłam egzemplarz wiedząc, że tego wieczoru nie będę już musiała zmywać makijażu i wydmuchując nos w kolejną chusteczkę, dlatego nie mogłabym źle ocenić czegoś, co wywołało u mnie takie emocje. Trzeci tom "Diabelskich maszyn" okazał się kolejną pozycją, która połknęłam w parę godzin, a później tego żałowałam. Gdybym wystawiła ocenę cyfrową w tym przypadku, byłaby ona bardzo wysoka, ale niezbyt obiektywna przez to, że najzwyczajniej w świecie mam słabość do światów, które tworzy Cassandra, dlatego po prostu powiem, że "Mechaniczna księżniczka" to książka, której nie można przegapić jeśli czytało się poprzednie tomy, albo jest się po prostu fanem.autorki. Gorąco polecam ten tom jak i całą serię i życzę, aby nikt w trakcie czytania, swojego egzemplarza nie zalał łzami ani nie podarł z wściekłości ;)  Naprawdę warto przeczytać! Polecam raz jeszcze.

"Człowiek, tak jak nie może sam siebie stworzyć, tak nie może sam siebie uszczęśliwić."*

Diabelskie maszyny:
1. Mechaniczny anioł
2. Mechaniczny książę [recenzja]
3. Mechaniczna księżniczka

Oryginalny tytuł: Clockwork Princess
Nr. tomu w serii: III
Tłumaczenie: Anna Reszka
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 20.11.2013r.
Ilość stron: 544
Cena detaliczna: 39 zł

* cytaty św. Augustyna

9 komentarzy:

  1. Już nie mogę się doczekać, aż wpadnie w moje ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kusisz - mam serie w planach, ale niestety odległych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie natychmiast pochłonę, jak tylko wpadnie mi w ręce ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dziś odebrałam z księgarni drugi i trzeci tom tej serii. Niedługo zabieram się do czytania:) Ja zdecydowanie wolę niegrzecznych chłopców, chociaż w tej serii mam problem, którego chłopaka z tego trójkąta lubię bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zazwyczaj obstawiam przy niegrzecznych chłopcach, ale ta seria jest wyjątkiem pod tym względem ;)

      Usuń
  5. Książka już spokojnie sobie czeka na półce, a mnie aż ręce świerzbią aby ją stamtąd ściągnąć i ponownie dać się wciągnąć w wiktoriański świat Nocnych Łowców :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tę serię. Niestety, trzecia cześć cięgle przede mną, bo nie mogę na nią wpaść w bibliotece. Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, że masz w bibliotece takie fajne książki!

      Usuń