sobota

Konkurs :)

Witam!
Ach, ta pora świąteczna, przydałoby się chyba jakiś konkurs zrobić? ;)

Tak się złożyło, że szanowne Wydawnictwo Egmont, przesłało mi w prezencie kalendarzyk książkowy na rok 2013 - cały w Muppetach! Bardzo mi się podoba, jednak niestety, ja kalendarz już mam, wiec wpadłam na pomysł aby dać szansę wygrania komuś szansę wygrania właśnie tego kalendarza plus jeszcze pewnego gratisika :)

Co zrobić aby go otrzymać?

Nic prostszego!

Aby zgarnąć Muppetowski kalendarzyk, należy w komentarzu napisać "Zgłaszam się", napisać swój adres e-mail oraz - co najważniejsze - udzielić odpowiedzi na następujące pytanie:

Jaki jest Twój wymarzony prezent pod choinkę?

Myślę, że raczej będzie to losowanie, jednak jeżeli stanie się tak, że ktoś elegancko UZASADNI swoją odpowiedź, urzekając mnie tym, to już wtedy sama wybiorę zwycięzcę, wiec warto wysilić się na 2-3 zdania ;)

Konkurs trwa od chwili umieszczenia tego postu do 23.12.2012, także szybka piłka ;)

Dodatkowo, bardzo ale to bardzo byłoby mi miło gdyby ktoś umieścił baner widoczny poniżej z podlinkowaniem do tego postu, oraz dodał mojego bloga do obserwowanych :)

Powodzenia!


poniedziałek

Ja, diablica - Katarzyna Berenika Miszczuk

    "Śmierć... ale jednak nie do końca"

    "Ja, diablica" autorstwa pani Katarzyny Miszczuk, to książka która chodzi za mną od baaaardzo dawna. Od niepamiętnych czasów chciałam ją przeczytać, a jak w internecie pojawiła się zapowiedź trzeciej części tego cyklu, spięłam się, powalczyłam i zdobyłam. Nie bardzo ufałam tej książce, bo polska autorka bawi się klimatami, które uwielbiam... No cóż, dość ryzykowne, ale wzięłam się za nią i... Nie mogłam oderwać. 

    Wiktoria Biankowska to zwyczajna studentka zamieszkująca Warszawę. Pewnego razu razem ze swoimi przyjaciółmi postanowiła wybrać się na imprezę jak co tydzień, na której nikt nie spodziewał się, że stanie się  coś wyjątkowego, jednak stało się. Wiktoria zostaje zabita. Jednak nie można powiedzieć, ze umarła i zniknęła, co to to nie. A to dlatego, że nasza bohaterka zaczyna teraz całkiem inne życie. Życie w otchłani piekieł jako diablica z początku wydaje się czymś irracjonalnym, jednak gdy dziewczyna pojmuje, że to co wszyscy jej mówią jest prawdą, a nie zwykłym snem, zdaje sobie sprawę z tego, że już nigdy nie zobaczy ziemskich przyjaciół, brata, Piotrka, w którym się podkochiwała... Jednak Wiktoria nie ma zamiaru być przykładną diablicą stosującą się do reguł. Jakiego bałaganu narobi Wiktoria w królestwie Lucyfera? Jakimi uczuciami zacznie ona darzyć diabła Beletha (no cóż... niekoniecznie pozytywnymi)? Dlaczego umarła? Jakie jest jej zadanie, i czy nie ma w niej przypadkiem czegoś wyjątkowego?

    Książka napisana jest dość luźnym językiem. Zazwyczaj przeszkadza mi coś takiego, jednak tu po prostu pasowało do tej lektury, a w dodatku było tak wyważone, że nie irytowało, jak to potrafią niektóre książki działać na nerwy. Narracja jest pierwszoosobowa i, mimo że nie myślałam raczej o tym podczas czytania, to teraz myślę, że zdecydowanie lepiej by było gdybyśmy poznawali losy bohaterów w trzeciej osobie. Dlaczego? Dlatego, że bohaterowie są tu bardzo dobrze wykreowani, przywiązujemy się do nich, a nie poznajemy nawet ich myśli, puntu widzenia, a czasem byłoby to przydatne i myślę, że wywoływałoby jeszcze więcej uśmiechów na twarzy.

    Jeśli chodzi o bohaterów, to myślę, ze są oni największym plusem tejże książki. Wykreowani po prostu epicko, każdy inny, każdy wnosi do książki coś swojego i nie wyobrażam sobie, aby jakiegoś usunąć. Książka już wtedy po prostu nie byłaby taka sama. Główna bohaterka nie wiadomo jak rewelacyjna nie jest, bo chwilami mnie irytowała, ale mimo to polubiłam ją. Moim bogiem (a raczej diabłem) jest za to Beleth, po prostu kocham takie postacie jak on w książkach! Piotruś (ugh, denerwowało mnie to imię od początku do końca) to takie ciepłe kluchy w porównaniu z nim, nie przepadałam za jego postacią i nie rozumiem jak Wiktoria mogła woleć jego! Kolejne postacie warte uwagi to na przykład Kleopatra - jedna z dwóch diablic w piekle, Azazel - jej kochanek oraz przyjaciel Beletha, Lycufer oraz Gabriel - władcy bardzo siebie warci oraz nie tylko oni. Nie da się ukryć, że gdyby bohaterowie nie byli tak rewelacyjnie dobrani, książka byłaby po prostu klapą. Ale na szczęście tak nie jest.

    Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to myślę, że nie da się nie wrócić uwagi na to z czym mamy do czynienia w tym egzemplarzu. Bardzo atrakcyjna, dwuwarstwowa okładka wygląda oryginalnie i przykuwa wzrok, jednakże ma tendencję do gniecenia się podczas noszenia w plecaku, jednak gdy się dba, to da się to przeżyć :) W środku mamy dość małą czcionkę, liczba rozdziału jest jakby w tekście, nie zaczyna się od nowej strony, więc widać tu wyraźną oszczędność miejsca, ale przez to też książka która ma ponad 400 stron, rzeczywiście je MA, a nie po prostu tak pisze. Ogólnie, to jeśli chodzi o stronę fizyczną - również na plus.

    Podsumowując, tak naprawdę, jeśli ktoś wciągnie się w książkę, a to wcale nie jest takie trudne, to naprawdę spędzi przy niej miłe chwile. Nie można powiedzieć, że w powieści pani Miszczuk nie ma minusów, bo coś na pewno by się znalazło, ale mnie ta historia tak urzekła, że nie zwracałam na nie szczególnej uwagi :) Myślę, że ta książka zdecydowanie spodoba się tym, który lubią klimaty nieba, piekła, aniołów, diabłów, jednak czytelnik, który oczekuje od książki czegoś więcej, jakiegoś filozofowania, poetyckości, może się zawieść, ponieważ jest to luźna książka, której celem jest dostarczenie rozrywki oraz wywołanie uśmiechu na twarzy czytelnika. Od siebie polecam, i besztając się za to, że ostatnio daję książkom same dobre oceny, daję diablicy 8/10. A, że jestem już po lekturze następnych części, to wiem, że moja ocena dla następnych części nie zmaleje.


Seria o diablicy (chyba nie ma oficjalnej nazwy):

1. Ja, diablica
2. Ja, anielica
3. Ja, potępiona


Oryginalny tytuł: Ja, diablica
Nr. tomu w serii: I
Wydawnictwo: WAB
Data wydania: 07.10.2010r. 
Liczba stron: 416
Cena detaliczna: 39,99

sobota

Cienie na księżycu - Zoe Marriott

    "Miłość nadciąga jak burzowe chmury, ucieka przed wiatrem i rzuca cienie na Księżyc"

    "Cienie na księżycu" autorstwa pani Marriott to książka, która od jakiegoś czasu za mną chodziła, ale nie wiedzieć czemu za każdym razem myliłam ja z inną i nie zwracałam zbytniej uwagi, lecz jak przeczytałam opis i recenzje oraz zobaczyłam z serii jakich książek pochodzi, stwierdziłam, ze muszę ją dorwać. I udało mi się. Bardzo lubię kulturę japońską, dlatego, gdy zobaczyłam, że dodatkowo właśnie to będzie na pierwszym planie, to byłam wniebowzięta i po przeczytaniu pierwszych stron, niemalże nie mogłam się oderwać, oczarowana. Czy taki nastrój zachował się do końca powieści?

    Suzume razem z ojcem, matką oraz starszą kuzynką Aimi, którą traktuje jak rodzoną siostrę, żyje sobie szczęśliwie jak normalna rodzina. No może i jej matka nie była idealna, ale nie zmieniało to faktu, że dziewczyna była szczęśliwa. Do czasu gdy zmuszona została widzieć na własne oczy śmierć ukochanego ojca oraz kuzynki. Matki wtedy nie było, dziewczynie udało się uciec... Jednak splot wydarzeń, sprawił, że Suzume razem z matką zamieszkała pod dachem Terayama-sana, który stał się jej ojczymem, oraz ojcem młodszego rodzeństwa. dziewczyna w nowym domu nie czuła się dobrze, jednak rozmowa, którą podsłuchała pewnego razy zmieniła to wszystko w jeszcze większy koszmar. Dziewczyna, korzystając ze swoich zdolności, musiała znaleźć sobie bezpieczne miejsce, oraz uknuć idealny plan zemsty na mordercy swojego ojca. Czy dziewczynie się to uda? Jaki wpływ będzie miał na nią Otieno - chłopak, którego będzie darzyła większym uczuciem niż sama by chciała? Co okaże się silniejsze - miłość, czy chęć zemsty?

    Owa książka, podzielona jest jakby na trzy części, i nawet gdyby nie były one odznaczone, to dało by się je odróżnić. W pierwszej części Suzume była raczej nieszczęśliwą nastolatkę, która borykała się ze śmiercią ojca i kuzynki oraz musiała znosić matkę, która już uczucia nie okazywała jej w żaden sposób, oraz ojczyma, którego też wolałaby nie mieć. W drugiej części nie mamy już do czynienia z Suzume, córką i pasierbicą pana i pani domu, a Rin - pomocą w kuchni w której ukrywała się jakiś czas doskonaląc z Youtą - swoim mentorem, umiejętności, które zostały jej przypisane. Urywa się w kuchni aby Terayama-san, który chce się jej pozbyć, nie odnalazł jej, jednak w pewnym momencie robi głupstwo, które zmusza ją do ucieczki i od tej pory już nie jest nawet Rin. Teraz jest Yue. Yue żyje na ulicy, jednak kiedy zostaje okrzyknięta złodziejką, trafia do jednej celi razem z Akirą. Jednak owa kobieta nie jest zwyczajną mieszkanką Japonii. Okazuje się bowiem, że to nikt inny jak była Narzeczona Cieni i teraz, pomaga Yue ziścić plan zemsty. A będzie to je obie sporo kosztowało.

    Narracja "Cieni na księżycu" jest pierwszoosobowa i niestety, ale chwilami mi to mocno przeszkadzało, bo nie bardzo przypadła mi do gustu główna bohaterka. Była strasznie lekkomyślna, chwilami uważała się za nie wiadomo kogo i była strasznie uparta, nawet gdy nie miała racji. Myślę, że ta postać mogłaby zostać lepiej skonstruowana, no ale nie ma też nad czym płakać. Warto dodać, że książka, mimo tego że jest dziełem niemieckiej autorki, to bardzo dobrze i dokładnie przedstawia Japonię. Ich obyczaje, kulturę, stroje, wszystko... W książce nie da się też ukryć, ze występuje dużo obcych pojęć, jednak na końcu na szczęście znajduje się słowniczek, który nas ratuje ;)

    To w jaki sposób autorka ucharakteryzowała bohaterów, podobało mi się, mimo tego, że jak już wcześniej pisałam - główna bohaterka nie bardzo przypadła mi do gustu. Był tu kochający ojciec, matka nie okazująca uczuć, fałszywy ojczym oraz brnąc dalej - prawdziwa przyjaciółka, której można zaufać, kochający chłopak, którego nie dało się nie polubić, oraz w tle jeszcze kilka mniej lub bardziej sympatycznych osób, ale każdy wnosił coś istotnego do tej historii.

    Oprawa graficzna bardzo mi się podoba. Taka dość subtelna, ale przyciągająca uwagę, mimo że nie ma w niej nic takiego, ładnie wygląda na półce, dość masywna, a mimo tego dobrze się czyta, czcionka w miarę duża i przyjazna, wiec zdecydowanie jestem na tak.

    Już chyba wszystko co chciałam powiedzieć, powiedziałam. "Cienie na księżycu" polecam osobom, którym podobały się książki takie jak "Taka sobie wróżka" tudzież "Magiczna gondola", ze względu na chwilami podobne klimaty i czas akcji, myślę, że ta książka zdecydowanie przypadnie do gustu tym osobom. Także myślę, że będzie się nadawała dla zainteresowanych kulturą Japonii - będą miały one okazję przy czytaniu ciekawej książki, obserwować losy kraju w przeszłości. Polecam i oceniam 7/10.

Oryginalny tytuł: Shadows on the Moon
Nr. tomu w serii: I
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Data wydania: 18.04.2012r.
Liczba stron: 448
Cena detaliczna: 34,99zł


Za egzemplarz bardzo, ale to bardzo dziękuję Wydawnictwu Egmont!